Raczyński: „Rząd funduje nam niezły burdel”

8222

W ostrych słowach prezydent Lubina Robert Raczyński skrytykował plan rządu, odnośnie majowych wyborów prezydenckich. – To zwykła głupota i bzdura – uważa samorządowiec, dodając, że jego zdaniem wybory powinny zostać przełożone, bo inaczej trudno je będzie uznać za uczciwe.

Robert Raczyński, prezydent Lubina

Prezydent Lubina udzielił w tej sprawie wywiadu „Gazecie Wyborczej”. Jak skomentował rządowy pomysł, by – nie bacząc na pandemię – wybory prezydenckie odbyły się 10 maja?

– To zwykła głupota i bzdura. A nawet więcej, to powrót do czasów komuny. Wtedy bowiem uważano, że wybory to w istocie jedynie wrzucenie kartki do urny. W demokracji obywatele mają prawo wyboru. Wyboru świadomego, poprzedzonego kampanią wyborczą, w której kandydaci prezentują swoje programy i wizje. Obecnie kampania wyborcza się w Polsce nie toczy? O jakim wyborze zatem mówimy? – powiedział „Gazecie Wyborczej” prezydent Lubina.

Czy śladem innych samorządowców prezydent Raczyński zbojkotuje wybory? Dla przykładu prezydent Wrocławia Jacek Sutryk zapowiedział, że nie będzie szkolił członków komisji wyborczych.

– Jako urzędnik samorządowy, wykonujący w tej sprawie obowiązki państwowe, nie wyobrażam sobie, bym mógł odmówić podpisania jakichś dokumentów w tej sprawie albo nie udostępnić miejsca na lokale wyborcze. Bunt samorządowców przeciwko prawu powodowałby anarchię i jeszcze większy burdel, niż funduje nam dzisiaj rząd – mówi wprost Robert Raczyński, jednocześnie zaznaczając, że to wszystko nie oznacza, że nie ma prawa głośno wyrażać swoich opinii i namawiać swoich mieszkańców, bądź odradzać im pewnej aktywności.

W związku z powyższym włodarz radzi lubinianom, by 10 maja zostali w domu. – Po pierwsze, bo życie ludzkie jest najważniejsze – podkreśla. – A po drugie, bo władza wybrana przez krętactwo, zawsze jest władzą słabą, bez odpowiedniego mandatu do rządzenia – mówi wprost.

W wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” włodarz zaznacza też, że jeśli PiS zdania nie zmieni i podtrzyma decyzję o wyborach prezydenckich, on sam będzie próbował rozmawiać na ten temat „z kimś od nich, kto podejmuje rzeczywiste decyzje”.


POWIĄZANE ARTYKUŁY