Ryk silników w sercu miasta

151

Uczestnicy rajdu w kombinezonach, kolorowo oznakowane samochody i warkot ponad setki silników – tak wyglądał dzisiaj lubiński rynek. Było trochę ognia i spalin. Teraz kierowcy idą spać, bo jutro przed nimi ciężki dzień.

Panowie nie wiedzieli gdzie dzisiaj podziać oczy – podziwiać rajdowe maszyny czy urodziwe pilotki. A tych drugich jest coraz więcej. Aurelia razem z narzeczonym Marcinem, w rajdach startuje już siódmy rok i jak zapewnia – wcale się jej nie znudziło.

– Nas kobiet jest coraz więcej, chociaż wciąż budzimy zdziwienie co niektórych. Chcemy dzielić pasję z naszymi mężczyznami. Praca pilota jest równie wymagająca co kierowcy, cały czas instruujemy jak należy jechać – opowiada Aurelia. – A w samochodzie jest trochę ciasno, ale daje się przyzwyczaić – śmieje się, pokazując kubełkowe fotele.

W Lubinie zjawiła się ponad setka maszyn, a przyjechali zewsząd – od Pomorza, przez Małopolskę, po Śląsk. Wszystkich łączy jedno – miłość do szybkości i adrenaliny. Jak co niektórzy wspominają, przy pierwszym rajdzie dostawali choroby lokomocyjnej, nie pamiętali przebiegu trasy, drżał im głos i dygotały nogi. Teraz się z tego śmieją i z szybkością się polubili na tyle, że startują od kilkunastu lat. Jak pan Maciej i Jacek z Głogowa.

– Pierwszego rajdu nigdy się nie zapomina. Moja ówczesna maszyna to maluch, ale wszyscy wtedy takimi jeździli. To było 20 lat temu – wspomina pan Maciej.

Uczestnicy są świeżo po zapoznaniu z trasą i zgodnie przyznają, że jest bardzo ciekawa, ale i wymagająca. – Trasa jest bardzo szybka i zdradliwa. Spodziewamy się wielu ciężkich odcinków, ale będzie też można przygazować. Na szczęście w maszynie, która w kilkanaście sekund rozpędza się do 200 km/h to sama przyjemność – uśmiecha się pan Maciej, czule poklepując dopieszczony samochód.

Między uczestnikami rajdu padały, mało zrozumiałe dla śmierteników słowa – duża hopa, potem szykana, trzeba dać po heblach. Dla niewtajemniczonych – była to dyskusja o wymagającej technicznie trasie.

Samochody rajdowe przyciągnęły tłum mieszkańców. Maszyny podziwiali młodsi i starsi lubinianie.

– Rajd zawsze poprzedzony jest prezentacją na specjalnie przygotowanej rampie. Jutro, rajdowcy będą mieli okazję do sprawdzenia swoich umiejętności na trasach, aby w niedzielny wieczór ponownie stawić się na rynku, po nagrody. Najlepsi otrzymają puchary – mówi Marcin Jankiewicz, prezes Stowarzyszenia G4 Sport Club. – Wszystkich zapraszamy do kibicowania na trasie – zachęca organizator.

Dla tych, którym po dzisiaj został niedosyt – przez całą niedzielę pod halą RCS trwa serwis techniczny. Mieszkańcy nadal będą mogli podziwiać rajdowe samochody. Będzie to też znakomita okazja do porozmawiania z mechanikami i samymi kierowcami.

Uczestnicy ścigają się jutro od 8.00 rano w Rudnej. Do pokonania będą odcinki Górzyn-Wysokie i Gwizdanów-Wysokie, łącznie około 33 km.

 

 

 

Fot. KS/JF


POWIĄZANE ARTYKUŁY