Miłośnik sześciu kółek

632

Osiąga prędkość 40 km na godzinę i wcale nie jeździ na dwóch ani na czterech kółkach, tylko na sześciu. Ściga się w maratonach. Jak mówi o sobie, jest skromnym człowiekiem i nie lubi się chwalić, chociaż ma czym. Pasja i miłość do szybkiej jazdy już nie raz zaprowadziły młodego lubinianina na podium.

Chociaż to młody człowiek, jeździ już od kilkunastu lat. – Rolki to wspinały i uniwersalny sport – mówi Wojciech Baran, z pochodzenia lubinianin, mogący się poszczycić kilkukrotnym mistrzostwem Polski w kategorii wrotkarstwa szybkiego.

Swoją przygodę ze sportem zaczął jako mały chłopiec. Był uczniem klasy łyżwiarsko-wrotkarskiej Szkoły Podstawowej nr 7 w Lubinie. – Wywodzę się z łyżwiarstwa szybkiego. To tam wszystko się zaczęło. W lecie głównym środkiem przygotowań do sezonu zimowego jest jazda na rolkach. Bardzo polubiłem ten rodzaj treningu i po pewnym czasie przesiadłem się z łyżew na rolki – mówi młody mężczyzna. – Tak zaczęły się moje starty w maratonach i innych imprezach na rolkach – wspomina.

Wojciech bardzo lubi prędkość i długie trasy, szczególnie maratony. Dystans 42 km i 195 m pokonuje w ciągu godziny, osiągając prędkość około 40 km/h.

Lubinianin dalszą naukę kontynuował w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem – tej samej, w której uczyła się nasza panczenistka Natalia Czerwonka. Oboje prywatnie bardzo się lubią. – Jeśli jestem na miejscu, to chętnie udzielam warsztatów w ramach Akademii Sportowego Rozwoju Natalii Czerwonki – opowiada Baran.

Studiował na Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie, a potem na Uniwersytecie Jagielońskim. Teraz żyje w Warszawie. Jest pasjonatem, co się zowie – jeździ na rolkach, trenuje sekcję łyżwiarstwa Legii Warszawy, a na co dzień pracuje w… sklepie z rolkami. – Codziennie mam przed sobą całą ścianę najróżniejszych rolek. Właśnie przyszła świeża dostawa, w końcu zaczynamy nowy sezon – uśmiecha się Wojciech.

Rolki, na których jeździ, nie przypominają tych sprzedawanych w supermarketach. Dla niewtajemniczonych będą dziwnym tworem – krótkie buty i trzy ogromne koła na długiej płozie. Co to za wymysły? – pomyślą co niektórzy. Wojciech jeździ na tzw. rolkach biegowych. Dzięki krótkim i lekkim butom można się mocno i daleko odepchnąć, a duże koła gwarantują tak pożądaną w tej dyscyplinie szybkość.

Sportowiec uważa, że rolki są wciąż niedoceniane. – Mało ludzi wybiera tę dyscyplinę, a szkoda. Łyżwy są mniej uniwersalne, bo potrzebujemy lodu bądź specjalnego toru. W Polsce mamy kiepskie warunki i po prostu nie ma gdzie trenować przez cały rok. Jeśli chodzi o rolki, sprawa jest dużo prostsza – wystarczy nam chodnik lub asfalt. To wszystko – zachęca chłopak.

A jak jest w naszym mieście? Lubinianie na rolkach to raczej rzadki widok. Czy nie mają gdzie jeździć? Jak dowiadujemy się od sportowca, dla chcącego nic trudnego: – Kiedy tylko jestem w Lubinie i pogoda jest sprzyjająca to zawsze śmigam po moim mieście. Lubię trasę od Ustronia do Obory. Potem trenuję wokół cmentarza – opowiada rolkarz.

Szybka jazda na rolkach, którą uprawia Wojciech, jest wciąż mało popularna wśród ludzi i utożsamiana ze sportem wyczynowym. – Opcją, na którą, ku mojej radości, decyduje się coraz więcej osób, to jazda rekreacyjna lub miejska. Ludzie powoli się przekonują do tej dyscypliny, i młodsi, i starsi – opowiada.

Czy jest jakaś uniwersalna rada dla wszystkich rolkarzy? Tak – jazda na rolkach musi sprawiać frajdę. A wszystkim bezwzględnie polecam ochraniacze – podsumowuje sportowiec.

Fot. archiwum prywatne


POWIĄZANE ARTYKUŁY