LUBIN. Mają dopiero jeden dzień, ale już wiadomo, że ich życie będzie niezwykłe. Urodziny będą świętować nie co roku, ale co cztery lata, bo przyszli na świat w roku przestępnym, 29 lutego. Wczoraj w lubińskim szpitalu odebrano aż pięć porodów, ostatni o 21.55.
Mama Blanki śmieje się, że choć bardzo nie chciała, by jej córeczka urodziła się 29 lutego, ta i tak postawiła na swoim. – Nie pomogło mycie okien, sprzątanie, by wywołać poród – żartuje. – Widocznie chciała się urodzić tego dnia. Będzie kolejna indywidualność w rodzinie – dodaje.
Blanka przyszła na świat poprzez cesarskie cięcie, nieco później niż był wyznaczony termin porodu. – Najważniejsze, że jest zdrowa – dodaje mama Monika Sitkiewicz.
Dziewczynka waży 3,1 kg i mierzy 53 cm. To pierwsze dziecko państwa Sitkiewiczów. Tacie, Włodzimierzowi, nie przeszkadza, że córeczka urodziła się 29 lutego. Z żoną już zdecydowali, że urodziny malutkiej będą świętować 1 marca. Inaczej niż państwo Koza, tutaj zgody, co do terminu nie ma. Andżelika, która 29 lutego urodziła synka Przemka, mówi, że urodziny będzie on obchodził co roku 1 marca. Tata, Karol, preferuje drugą możliwość – urodziny co cztery lata.
– To oczywiście żarty. Nie myśleliśmy o tym. Cieszymy się, że jest już z nami i że jest zdrowy – mówi dumny tata, który towarzyszył żonie podczas porodu. – Spodziewałem się, że będzie gorzej podczas porodu. Nie wiedziałem tylko, że moja żona jest taka silna. Jak ścisnęła mi rękę, to myślałem, że mi odpadnie – śmieje się.
Przemek miał przyjść na świat dzień wcześniej, 28 lutego. Drugi termin wyznaczono na 29. Mama urodziła go siłami natury. Chłopiec waży 3,8 kg i mierzy 56 cm.