Przymykał oko i wstawiał pieczątki

19

Właściciel jednego z podlubińskich zakładów diagnostyki samochodowej został oskarżony o to, że nie widząc aut na oczy, potwierdzał ich sprawność techniczną. Mechanik, 69-letni Ryszard S., nie przyznaje się do winy.

 

Przekręt wyszedł na jaw, pomimo wielu starań osób, które zleciły wykonanie fikcyjnych badań. One również zasiądą na ławie oskarżonych Sądu Rejonowego w Lubinie.

Osoby, którym prokuratura postawiła kolejne zarzuty, to dwaj pracownicy Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Rudnej. Mężczyźni ci, aby uwiarygodnić oszustwo, dodatkowo sfałszowali karty drogowe, a wszystko po to, by wykazać, że służbowe samochody dotarły do diagnosty i pozytywnie przeszły badania techniczne.

Pod koniec grudnia ubiegłego roku pracownik zakładu komunalnego, 48-letni Ryszard B., miał pojechać lublinem na badanie diagnostyczne. Auto to nigdy jednak nie trafiło do uprawnionego mechanika. Podobnie zresztą, jak służbowy jelcz. Diagnosta za fikcyjny przegląd dostawczaka miał otrzymać 98 zł, a za ciężarówkę – 227 zł.

W fałszowaniu kart drogowych – w których wykazano, że samochody odbyły drogę do diagnosty i z powrotem – pomagał 49-letni Adam P.

Pracownicy zakładu komunalnego przyznali się do winy. Adamowi P. grozi kara więzienia od trzech miesięcy do 5 lat. Natomiast Ryszardowi B. oraz diagnoście Ryszardowi S. – od roku do dziesięciu lat.


POWIĄZANE ARTYKUŁY