Przyjechała za miłością spod Łodzi. Ma zaledwie 12 lat!

5502

Pisała z nim od wielu miesięcy i choć ma dopiero 12 lat, podobno się zakochała. Wsiadała w pociąg i przejechała ponad 250 km, by w Lubinie spotkać się z ukochanym. Gdy rodzice odchodzili od zmysłów, dziewczynka szukała ratunku, bo została wystawiona do wiatru. Ta historia zakończyła się szczęśliwie, ale lubińscy policjanci apelują – sprawdzajmy, co nasze dziecko robi w sieci! Kontrola rodzicielska jest tutaj niezbędna, by nie doszło do tragedii.

Fot. Pixabay; zdjęcie ilustracyjne

Sytuacja miała miejsce w miniony weekend. O gorączkowych poszukiwaniach zaginionej dziewczynki spod Łodzi pisaliśmy TUTAJ. Jej rodzina i bliscy nagłośnili sprawę w sieci prosząc lubinian o dalsze udostępnianie tej informacji.

Jak podawano, w dniu zaginięcia Agata miała nocować u koleżanki. Wcześniej wyszła jednak z psem. Gdy zwierzak sam wrócił do domu, rodzice od razu zorientowali się, że coś jest nie tak i zgłosili jej zaginięcie na policję. Po logowaniach telefonu ustalono, że 12-latka wsiadła w pociąg. Najpierw pojawiła się w Legnicy, a potem w Lubinie. Tutaj telefon logował się w kilku częściach miasta, po czym aparat prawdopodobnie się rozładował.

Łódzka komenda poprosiła lubińską policję o pomoc w odnalezieniu dziewczynki. – Funkcjonariusze sprawdzili stację kolejową, dworzec autobusowy, parki, skwery, placówki służby zdrowia i inne miejsca, gdzie ewentualnie małoletnia mogła przebywać – wylicza asp. sztab. Sylwia Serafin, oficer prasowy KPP Lubin.

Najbliżsi Agaty w niedzielę rano, 31 października, byli już w Lubinie i także pomagali w przeczesywaniu ulic.

Okazało się, że gdy Agata – jeszcze w sobotę – dotarła do Lubina, nikt na nią nie czekał. Do spotkania z ukochanym nie doszło. – 12-latka nie miała jak wrócić do domu. Poprosiła przygodnie napotkaną parę o pomoc w znalezieniu noclegu w hotelu. Skłamała, że ma 17 lat i nic nie wspomniała, że uciekła z domu. W rezultacie, z uwagi na brak wystarczającej gotówki na pokój w hotelu, noc spędziła w mieszkaniu mężczyzny, który następnego dnia rodzinie dziewczynki podał swoje imię i nazwisko – opowiada policjantka.

Mężczyzna, zapewne w obawie przed ewentualnymi konsekwencjami, nie chciał podać swojego adresu. Policjanci szybko namierzyli go jednak po nazwisku. Kiedy młodzi byli w drodze do miejsca jego zamieszkania, zauważyli 12-latkę i jej nowego kolegę idących chodnikiem.

– Na szczęście ta historia zakończyła się happy endem. Dziecko całe i zdrowe zostało przekazane odchodzącym od zmysłów rodziców – podsumowuje oficer prasowy i apeluje do innych rodziców, by zwiększyli kontrolę nad własnymi dziećmi. – Rozmawiajmy i tłumaczmy naszym pociechom, do czego mogą prowadzić znajomości w sieci. Skutki pozostawienia dzieci bez wsparcia ze strony osoby dorosłej łatwo można przewidzieć. Jako że internet daje możliwość bycia anonimowym, to powinniśmy uczulić nasze dziecko, że po drugiej stronie komputera niekonieczne znajduje się osoba, jakiej oczekujemy. Wszelakie spotkania, przesyłanie filmów czy zdjęć, podawanie swoich danych przypadkowym osobom stanowi niebezpieczeństwo dla wszystkich użytkowników – podkreśla asp. sztab. Serafin.


POWIĄZANE ARTYKUŁY