Młodzieńców biegających dziś z wiaderkami wody i oblewających każdego napotkanego przechodnia ostrzegamy, że za podobne wygłupy grożą srogie konsekwencje. Wypełniony cieczą worek, przykładowo zrzucony z okna, może komuś wyrządzić nieodwracalną krzywdę.
– Postarajmy się, aby stary obyczaj śmigusa dyngusa nie stał się chuligańskim wybrykiem – mówi młodszy aspirant Kamil Rynkiewicz z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
– Apelujemy do rodziców o uświadomienie pociechom, że polewanie wodą przypadkowych przechodniów i pojazdów w ruchu, zrzucanie woreczków z wodą z okien budynków i inne tego typu zachowania, to narażanie innych na niebezpieczeństwo. W takich sytuacjach policja będzie reagować stanowczo, kierując sprawy do odpowiednich instytucji, a w przypadku nieletnich dodatkowo powiadamiając szkoły i rodziców. Osoby poszkodowane mogą też dochodzić swoich praw i wyrównania strat na drodze cywilnej – ostrzega policjant.
Śmigus dyngus to prastary obyczaj. Polewanie wodą wiąże się z wiosennym zmyciem grzechów. Rytuał ten polegał również na chłostaniu ciała witkami wierzbowymi. W ostatnich dziesięcioleciach adresowany był przede wszystkim do młodych dziewcząt. Panna, której nie oblano bądź nie wychłostano, czuła się obrażona i zaniepokojona. Oznaczało to bowiem brak zainteresowania ze strony miejscowych kawalerów i końcem rychłej wizji zaślubin.
Oblewanie wodą przypadkowych przechodniów nie ma więc żadnego związku z tradycją. Jest jedynie zwykłym wybrykiem chuligańskim.
RED