Prezydent Raczyński: To była próba zafałszowania zbrodni

3286

– Przez wiele lat to, co się wydarzyło w Lubinie, nazywane było wydarzeniami lubińskimi. To była próba zafałszowania zbrodni, zbanalizowania zła – zauważa prezydent Robert Raczyński, który zabrał głos po mszy w kościele pw. Matki Bożej Częstochowskiej.

O Zbrodni Lubińskiej pod Pomnikiem Pamięci Ofiar Lubina ‘82 mówił dziś prezydent RP Andrzej Duda. Natomiast w kościele po mszy głos zabrał prezydent Lubina Robert Raczyński, rozpoczynając żartobliwie, że niełatwo mówić po przemówieniu prezydenta Dudy.

– Trzeba mieć sporo odwagi, żeby zabrać głos po przemówieniu pana prezydenta. Nie mam ani tej odwagi, ani tego talentu, żeby przemówić tak dostojnie, szczerze, pięknie i powiedzieć tak piękne słowa, które przekazał nam pan prezydent. Po raz drugi słyszymy dobre słowa. Po raz drugi walczymy o prawdę. Okazuje się, że o tę prawdę ciągle trzeba walczyć – mówi prezydent Robert Raczyński.

– Przez wiele lat to, co się wydarzyło w Lubinie, nazywane było wydarzeniami lubińskimi. Rozmawialiśmy z panem prezydentem, że tak samo opisywano to, co się stało w Gdańsku w 1970 roku: jako wydarzenia. To jest próba zafałszowania zbrodni, banalizowania zła. To, co się dzisiaj dzieje na Ukrainie, gdzie dochodzi do ludobójstwa, a złe siły nazywają to specjalną operacją, tego samego doświadczaliśmy przez ponad 10 lat. Nie mogliśmy przełamać tego złego modelu przekazu idącego w Polskę, że tutaj były wydarzenia lubińskie. My ciągle powtarzaliśmy, że w tym miejscu doszło do zbrodni, świadomej, strasznej. Dzięki temu, że przedstawiciele państwa polskiego uczestniczą w tych uroczystościach i mogą przekazać więcej, mocniej i szczerzej, o tym co się wydarzyło w Lubinie 40 lat temu, wie już cała Polska. Dla nas ciężkie też były wydarzenia w nocy, dlatego że miasto przez 48 godzin było praktycznie miastem okupowanym, o czym Polska nie wie. Byliśmy zgazowani, nie mogliśmy wyjść z mieszkań. Siły policyjne, które zostały zastosowane, nie były nigdzie zastosowane w historii Polski. To było miasto pacyfikowane przez 48 godzin. Mieszkania trzeba było zamykać, bo w każde otwarte okno strzelano z rac i gazu. Przeżywaliśmy naprawdę ciężkie chwile. Stąd doceniamy i szanujemy to, że jesteśmy widoczni, że głowa państwa, pani marszałek, pan premier i wszystkie osoby, które nam towarzyszą, doceniają nasz wysiłek i pamiętają nasz wspólny ból – usłyszeliśmy dziś od prezydenta Lubina.


POWIĄZANE ARTYKUŁY