Prawie tysiąc biegaczy na lubińskich ulicach

810

Jubileuszowy 35 Bieg Barbórkowy o Lampkę Górniczą przeszedł już do historii. Przez obostrzenia organizatorzy musieli zmniejszyć liczbę uczestników, a także zrezygnować z jednego z biegów towarzyszących. Niemniej jednak, przy nieco deszczowej aurze w sportowej rywalizacji udział wzięło liczne grono zapaleńców tej aktywności.

Wśród mężczyzn najszybszy był Mykola Iukhymchuk z czasem 29 minut i 30 sekund. – Było super. Trudne warunki atmosferyczne do biegania. Na pierwszych trzech kilometrach duży wiatr – podkreśla najlepszy zawodnik biegu.

Kamil Makoś pokazał w jak o formę dbają wojskowi. Reprezentant 3 Śląskiego Pułku Artylerii zajął drugie miejsce. – Jestem bardzo szczęśliwy. Pierwsza dziesiątka, w dodatku drugie miejsce. Pokonałem kilku zawodników ze znanymi nazwiskami w świecie biegania – podkreśla Kamil Makoś.

Wśród kobiet najlepsza była Paulina Kaczyńska pokonując dystans 10 km w 33 min i 33 sekundy. Bieg, według łodzianki, a był bardzo udany. – Podczas biegu zaczęło padać, ale podczas trasy nie było to tak odczuwalne, gorzej z wiatrem. Moje koleżanki zostawiłam w tyle i walka rozegrała się o drugie miejsce, a ja byłam niestety trzecia – puentuje Monika Kaczmarek.

W kategorii M20 lubiński triathlonista Piotr Ławicki był drugi, jego brat Marcin w kategorii M30 zajął szóste miejsce. Rywalizację traktowali jako przygotowanie na nowy sezon. – To moment, kiedy zaczynamy przygotowania do nowego sezonu. Ten bieg idealnie się wpasował w sprawdzian aktualnej formy, widzimy z czego zaczynamy i do tego będzie można ułożyć trening – komentuje Marcin. – To początek przygotowań. Nie miałem żadnych założeń z racji, iż jestem po krótkich wakacjach. Nie wiedziałem w jakiej jestem dyspozycji i biegłem totalnie na wyczucie, trzymając się rywali ii patrząc na swoje samopoczucie – dodaje Piotr Ławicki.

Łącznie na linii startu pojawiło się 882 osoby, które ruszyły do boju o tytułową lampkę górniczą. Dla wielu z uczestników była to okazja do sprawdzenia swojej formy, dla innych walka z najlepszymi o laury, a byli tacy, dla których bieg to wspólna rodzinna aktywność fizyczna. W tym roku wszyscy wbiegali na metę w hali RCS.

– Jest to dobra decyzja. Od kilku lat mamy właśnie tak zorganizowaną metę przy Biegu Papieskim. Organizacja tej mety w hali szczególnie przy takich warunkach atmosferycznych to dobre rozwiązanie. Co do frekwencji to została ona ograniczona, ze względu na sytuację, a co robią także organizatorzy w całej Polsce. Nie było też biegu młodzieżowego, a w innych wprowadziliśmy ograniczenia, co do liczby uczestników – mówi Piotr Midziak, prezes RCS Lubin.

W biegu udział brały osoby w różnym wieku. Byli biegacze urodzeni w latach 40-tych, a także ci, którzy za rok będą świętować swoją osiemnastkę. Swoich sił próbowali także lekkoatleci mający 12 lat. Choć dzielił ich wiek, to łączyła inicjatywa, bo dla wszystkich bez wyjątków to biegowe święto.

Fot. Mariusz Babicz


POWIĄZANE ARTYKUŁY