W jednej chwili stracili niemal wszystko. Sobotni pożar mieszkania przy ul. Mickiewicza, oprócz dachu nad głową, pozbawił 5-osobową rodzinę także ubrań, mebli, zabawek czy sprzętów RTV i AGD. Spłonęło wszystko. Na reakcję lubinian nie trzeba było długo czekać. Wygląda na to, że ta tragiczna historia będzie miała szczęśliwe zakończenie.
Jęzory ognia, jakie wydostawały się z płonącego mieszkania na 3. piętrze, widoczne były z odległości kilkuset metrów. W zakrojonej na szeroką skalę akcji gaśniczej brało udział aż sześć zastępów straży pożarnej. Świadkowie tego zdarzenia twierdzą, że nigdy w życiu nie widzieli tak silnej eksplozji.
– To jakiś cud, że nikomu nic się nie stało, bo siła wybuchu była ogromna – mówi jeden z mieszkańców bloku.
Zadymienie w budynku było tak duże, że konieczna okazała się ewakuacja aż 10 osób z sześciu mieszkań. Ze wstępnych ustaleń policji, przyczyną pożaru był wybuch, do jakiego doszło podczas ładowania elektrycznej hulajnogi, choć ostateczną wersję potwierdzić ma jeszcze biegły z zakresu pożarnictwa. Więcej o pożarze pisaliśmy tutaj.
Już kilka godzin po pożarze w mediach społecznościowych ruszyły zbiórki odzieży i innych potrzebnych rzeczy dla pogorzelców. Chętnych do pomocy nie brakuje. – Opublikowałam post na Facebooku, że jest potrzebna jest pomoc dla rodziny, której spaliło się mieszkanie. Jest to matka z czwórką dzieci – mówi pani Anna Jasińska z Lubina, organizatorka jednej z kilku internetowych zbiórek. Odzew był ogromny.
– Na tę chwilę udało się zebrać część odzieży, maskotki dla dzieci, pościel, ręczniki, talerze meble. Jest tego tak dużo, tak wielu ludzi do mnie pisze, że już nie ogarniam. Na tę chwilę na pewno potrzebna jest jeszcze żywność i środki czystości – dodaje.
Moi drodzy jestem po rozmowie z mamą 4 dzieci z ulicy Mickiewicza której 12 grudnia spłonęło mieszkanie i wiem już…
Opublikowany przez Ankę Jasińską Poniedziałek, 14 grudnia 2020
Póki co, matka z czwórką dzieci w wieku od 6 do 19 lat, których w chwili pożaru na szczęście nie było w mieszkaniu, znalazła lokum u rodziny na Starym Lubinie. Wygląda jednak na to, że za kilka tygodni wszyscy będą mogli wrócić do wyremontowanego mieszkania. – Ponieważ to mieszkanie komunalne, ciężar finansowy remontu spoczywa na gminie miejskiej Lubin. Chcemy wyremontować lokal tak szybko, jak się da – mówi Marcelina Falkiewicz z Urzędu Miejskiego w Lubinie.
– Teraz przeprowadzimy prace przygotowawcze, wybierzemy firmę, a po nowym roku przeprowadzone zostaną prace. Pani wraz z dziećmi może skorzystać z lokalu zastępczego – od ręki dostępny jest w budynku przy ul. Skłodowskiej-Curie – ale w tej chwili przebywa u rodziny – dodaje.
Ratusz zamierza również wyposażyć mieszkanie w sprzęty, które się spaliły, jak na przykład meble kuchenne.