Lubińska policja bada przyczyny pożaru, do jakiego doszło wczoraj po południu w bloku przy ulicy Odrodzenia. Tymczasem sąsiedzi rodziny, u której wybuchł pożar, apelują o pomoc. – Nagłośnijcie tę sprawę, bo dojdzie do jeszcze większej tragedii. W niebezpieczeństwie są mieszkające tam dzieci, jak i pozostali lokatorzy budynku – apeluje jedna z lubinianek.
Przechodnie najpierw usłyszeli huk, a potem ogień, który buchnął z okna mieszkania na pierwszym piętrze. Są też świadkowie, którzy zapewniają, że jeszcze przed wybuchem z mieszkania wydobywał się siwy dym.
Lokatorzy zapewniają, że nieraz już próbowali interweniować. Ale w odpowiedzi słyszeli tylko krzyki. Czy podejrzewają co mogło być przyczyną wczorajszego pożaru? – Ze spółdzielni wiemy, że gaz mieli odcięty. Podobno mieli taką małą kuchenkę podłączoną do butli z gazem. Może ta butla wybuchła? – zastanawia się inna z lokatorek. – My się też o siebie boimy. Ich mieszkanie jest spalone, ale ucierpieli też inni. Kobieta piętro wyżej też ma nadpalone mieszkanie. Zniszczony jest pokój dziecięcy – dodaje.
Przypomnijmy, że kontakt z dzielnicowymi od niedawna jest dużo łatwiejszy. Komenda wojewódzka zaopatrzyła ich w telefony komórkowe. Tę część miasta patroluje starszy aspirant Marian Grabka. Kontaktować można się z nim pod numerami: 76 840 63 47 lub 797 306 553.
Poniżej publikujemy zdjęcia, które obrazują powstałe po pożarze straty u sąsiadów. Wysłała nam je jedna z lokatorek.