Pożar to nic, nie chcą większej tragedii

21

Lubińska policja bada przyczyny pożaru, do jakiego doszło wczoraj po południu w bloku przy ulicy Odrodzenia. Tymczasem sąsiedzi rodziny, u której wybuchł pożar, apelują o pomoc. – Nagłośnijcie tę sprawę, bo dojdzie do jeszcze większej tragedii. W niebezpieczeństwie są mieszkające tam dzieci, jak i pozostali lokatorzy budynku – apeluje jedna z lubinianek.

Przechodnie najpierw usłyszeli huk, a potem ogień, który buchnął z okna mieszkania na pierwszym piętrze. Są też świadkowie, którzy zapewniają, że jeszcze przed wybuchem z mieszkania wydobywał się siwy dym.

– Tą sprawą trzeba się zająć i to nie tylko ze względu na pożar. Tam mieszka kobieta wraz z matką i trójką małych dzieci. I właśnie o te dzieci chodzi. O ich bezpieczeństwo, a nawet życie – opowiada jedna z mieszkanek bloku. – Dzieci biegają po ulicy bez opieki, brudne i chyba głodne, bo wygrzebują resztki ze śmietników. Czasem nawet zwisają z okien. A to takie maluchy, mają po 3-4 lata – opowiada.

Lokatorzy zapewniają, że nieraz już próbowali interweniować. Ale w odpowiedzi słyszeli tylko krzyki. Czy podejrzewają co mogło być przyczyną wczorajszego pożaru? – Ze spółdzielni wiemy, że gaz mieli odcięty. Podobno mieli taką małą kuchenkę podłączoną do butli z gazem. Może ta butla wybuchła? – zastanawia się inna z lokatorek. – My się też o siebie boimy. Ich mieszkanie jest spalone, ale ucierpieli też inni. Kobieta piętro wyżej też ma nadpalone mieszkanie. Zniszczony jest pokój dziecięcy – dodaje.

Rzecznik policji Jan Pociecha zapewnia, że mundurowi nie mieli wcześniej żadnego zgłoszenia w tej sprawie. A bez tego nie można nic zrobić. – Jeśli ktoś podejrzewa, że dzieciom dzieje się krzywda, że nie mają opieki, najlepiej żeby powiadomił dzielnicowego. Wtedy na pewno sprawdzimy ten sygnał – podkreśla rzecznik.

Przypomnijmy, że kontakt z dzielnicowymi od niedawna jest dużo łatwiejszy. Komenda wojewódzka zaopatrzyła ich w telefony komórkowe. Tę część miasta patroluje starszy aspirant Marian Grabka. Kontaktować można się z nim pod numerami: 76 840 63 47 lub 797 306 553.

Poniżej publikujemy zdjęcia, które obrazują powstałe po pożarze straty u sąsiadów. Wysłała nam je jedna z lokatorek.


POWIĄZANE ARTYKUŁY