Poszli na grzyby, znaleźli żmije

90

Czy w naszych lasach rozpanoszyły się żmije? Czy grzybiarze, którzy ochoczo ruszyli na poszukiwanie leśnych płodów, mają się czego obawiać? Z pytaniem o niepokojącą obecność zygzakowatych gadów zwrócił się do nas jeden z Czytelników.

– Chcę poinformować i jednocześnie ostrzec grzybiarzy z gminy Lubin, okolic Miłoradzic, Raszowej Malej, Raszówki o dużej ilości gadów w tej okolicy. Nigdy w naszych okolicach nie było tego gada, teraz na jednym spacerze spotkaliśmy ok. 5 dorosłych osobników. Proszę ostrzec grzybiarzy i udzielić informacji, co robić po ewentualnym ugryzieniu – pisze do nas zaniepokojony grzybiarz Czytelnik, przesyłając zdjęcie żmijowatej piękności.

Leśnicy uspokajają jednak, że powodu do obaw nie ma.

– Można powiedzieć, że sezon na żmije już kończy. Gady są zmiennocieplne i warunki pogodowe determinują ich aktywność. Teraz szykują się już do hibernacji, szukają zimowisk i nie stanowią zagrożenia. Można je spotkać w każdym środowisku, nie tylko leśnym. Na zimę chowają się w stertach gałęzi, w starych dziuplach, pod kamieniami. Nie zaobserwowaliśmy zwiększonej liczby żmij w naszym regionie – mówi Norbert Wende z lubińskiego nadleśnictwa.

Jad żmii nie jest śmiertelny, dla dorosłego człowieka nie stanowi zagrożenia. Ran nie należy dotykać, wyciskać, nacinać, wysysać, nie upuszczać krwi. Zranione miejsce należy schłodzić i natychmiast udać się do lekarze, który może zadecydować o podaniu surowicy. Podobnie, jeśli żmija podczas spaceru ukąsi psa, konieczna będzie interwencja weterynaryjna.

Żmija zygzakowata to jedyny jadowity gad żyjący w Polsce. Cechą charakterystyczną jest czarna wstęga – od karku aż do końca ogona. Gdy żmija jest czarna, pręga prawie znika. Zwierzę nie jest agresywne i atakuje tylko, gdy nie ma możliwości ucieczki.


POWIĄZANE ARTYKUŁY