Polsko-włoska bokserska współpraca

12

Pięściarze MKB Energetyka Lubin po raz kolejny mieli okazję skrzyżować rękawice z bokserami z Włoch. Wyjazdy naszych wojowników na południe Europy stały się już tradycją. W tym roku podopieczni trenerów Oleszka, Siwaka i Strzechowskiego bili się na ringu w Chieti. Zaraz po tym wydarzeniu, lubinianie otrzymali propozycję kolejnego wyjazdu. W sierpniu lubinianie mieliby walczyć w Asyżu.

Doświadczenie z pięściarzami zza granicy jest dla bokserów MKB Energetyki bardzo ważnym etapem szkolenia. Wyjazd do Włoch jest również okazją poznania innej kultury i kraju. Zapytaliśmy uczestników walk w Chieti, jak wspominają ostatni mecz.

Piotr Miakienko: Poprzez wyjazdy za granicę i konfrontacje z innymi zawodnikami, zdobyłem dużo doświadczenia. Trzeba pamiętać, że styl boksowania w każdym kraju różni się znaczącymi cechami, a dzięki wyjazdowi do Chieti, mogłem przekonać się na własnej skórze jak to wygląda. Przy okazji zobaczyłem piękny kawałek naszej Europy. Atmosfera była świetna ugościli nas wyśmienicie.

Błażej Bochenek: Jestem bardzo zadowolony z wyjazdu do Włoch, ponieważ byłem tam pierwszy raz i ten kraj bardzo mi się spodobał. Cała nasza grupa została serdecznie przywitana przez gospodarzy. Zawody trwały dwa dni każdy z nas zaboksował tylko raz. Pomimo przegranego meczu bokserskiego wszyscy byliśmy w dobrych nastrojach. W ostatni dzień zwiedzaliśmy Rzym. Chciałbym bardzo serdecznie podziękować naszym trenerom i sponsorowi, ponieważ bez nich ten wyjazd by się nie odbył.

Damian Głowacz: Wyjazd bardzo mi się podobał, gdyż mogłem zwiedzić kilka ciekawych miejsc mogłem dowiedzieć się jak boksują Włosi, poznać to co jedzą.

Dawid Oborski: Wyjazd do Włoch był miłym zaskoczeniem, gdy trener zadzwonił i powiedział, że gospodarze chcą zawodnika w mojej wadze, od razu przyjąłem tę propozycje. Największy wpływ na moją szybką decyzje miał „głód boksu”, który towarzyszył mi od dawna, ponieważ od blisko półtora roku nie miałem okazji boksować. Dodatkowego smaczku dodawał fakt boksowania bez kasku. Miłym zaskoczeniem była dla mnie miejscowość Chieti, wspaniałe widoki, słońce i wspaniała gościnność miejscowego trenera. Co do samych zmagań bokserskich mogę powiedzieć tyle, że wśród sędziowania nic już mnie nie zdziwi, ewidentne wygrane były punktowane jakby sędziowie pomylili zawodnika i większość z nas, choć pokazała wspaniałą szermierkę na pięści musiała schodzić z ringu przegrana. Lecz nie to jest najważniejsze. Najważniejszą rzeczą na tym wyjeździe była integracja wśród zawodników. Nie było podziałów, wszyscy trzymaliśmy się razem. Jestem niezmiernie wdzięczny trenerom za ten cały wyjazd, który zostanie przeze mnie zapamiętany jako jedna z najlepszych bokserskich przygód.

Patryk Cytera: Był to dla mnie fajny wyjazd. Byliśmy nad Adriatykiem i zwiedzaliśmy Rzym. Przed wyjazdem przygotowywałem się do tej walki. Głównie były to treningi wytrzymałościowe. Boksowałem w wadze do sześćdziesięciu ośmiu kilogramów, chociaż w trzeciej rundzie zabrakło mi trochę siły. Walkę wygrałem na punkty. Moim zdaniem meczu nie przegraliśmy. Wszyscy bardzo dobrze boksowali i ogólnie bardzo mi się podobało. Był to dla mnie pierwszy taki wyjazd, oby takich więcej.
 


POWIĄZANE ARTYKUŁY