Amputacją nogi skończyła się dla jednego z górników ZG Lubin Wschodni wtorkowa szychta. – I co, dalej zazdrościcie kasy górnikom, a zdrowie? – pisze w e-mailu do redakcji lubinianka, której mąż pracował z poszkodowanym górnikiem.
Jak co dzień zjechał pod ziemię, by wydobywać miedź. Nie spodziewał się, że wtorkowy zjazd windą szybu „Bolesław” Lubina Wschodniego będzie tym ostatnim, który pokona o własnych siłach. W trakcie zmiany wydostał się na powierzchnię, jednak już przy pomocy ratowników…
Nie było wstrząsu, nic nie zapowiadało nieszczęścia. Znalazł się tylko w nieodpowiednim miejscu i chwili. – Około godz. 23 oberwał się kawał skały i przycisnął nogę górnikowi. Natychmiast została podjęta akcja ratownicza. Pracownik został przewieziony do szpitala, jednak mimo szybkiej i sprawnej akcji nie udało się uratować jego nogi – potwierdza Anna Osadczuk z biura prasowego KGHM.
– Chłop ma trójkę dzieci i ciekawe co dalej? Czy ktoś pomoże? Waldek, jesteśmy z tobą! – zapewnia lubinianka, która poinformowała nas o wypadku.
Jak zapewnia Anna Osadczuk z Polskiej Miedzi, KGHM nie zostawia pracowników samym sobie w takiej sytuacji. – Poszkodowany górnik zostanie objęty kompleksową opieką lekarską, psychologiczną oraz socjalną – mówi wprost przedstawicielka miedziowej spółki.
Przyczyny wypadku nie są znane. Dyrekcja kopalni powołała jednak specjalny zespół, który ma zbadać okoliczności zdarzenia.