Owczarek niemiecki z Lubina to najbardziej medialny pies ostatnich dni. O uciekinierze, który sam zgłosił się na policję informują ogólnopolskie media.
Ramzes wracał z państwem z wczasów w Sulejowie. W niedzielę, na parkingu przed Wieluniem rodzina zrobiła sobie przerwę w podróży. Okazało się, że ktoś nie domknął bagażnika, w którym podróżował czworonóg.
– Zatrzymałam się na światłach i po przejechaniu stu metrów inny kierowca dał mi znać, że mam niedomknięty bagażnik – relacjonuje Anna Wodzińska, właścicielka psa. – Wysiadłam więc, by go domknąć i wtedy zorientowałam się, że Ramzes zniknął.
Poszukiwania zwierzaka trwały cztery godziny. Właściciele rozdawali przypadkowym przechodniom numer telefonu z prośbą o kontakt na wypadek, gdyby spotkali zgubę. Poszli także na policję, gdzie zgłosili zaginiecie pupila.
Jakież było zdziwienie wieluńskich policjantów, kiedy przyszli rano do pracy. Na progu czekał na nich ufny Ramzes. Nie chciał jeść, ale bardzo łapczywie pił wodę. W niedzielę temperatura dochodziła do 35 stopni Celsjusza i był bardzo spragniony.
Policjanci szybko skojarzyli, że to pies turystów z Lubina. Zadzwonili do właścicieli z dobrą nowiną. – Nie spaliśmy całą noc – mówi szczęśliwa właścicielka, która podejrzewa, że Ramzes poszedł na komendę w ślad za zapachem swych właścicieli.
Do Wielunia po psa pojechał brat pani Anny, który mieszka w pobliskiej Łodzi. – Naszego kochanego Ramzesa przywiózł nam wczoraj około godziny piętnastej – mówi wyraźnie szczęśliwa Anna Wodzińska.
Nic dziwnego, że czworonóg z Lubina zaufał właśnie policjantom. Jak się okazało, ojciec Ramzesa pracował w policji.