Pierwszy dzień w przedszkolu i szkole – jak go przeżyć?

443

Przedszkole i szkoła to jedne z ważniejszych kamieni milowych w życiu dziecka. Nowe miejsca, nowe twarze, niespotykane sytuacje – to wszystko może powodować duży stres. Co więcej, równie mocno przeżywają tę zmianę rodzice. O tym, jak się do niej przygotować, rozmawiamy z Małgorzatą Chrzan, psychologiem klinicznym z Dolnośląskiego Centrum Zdrowia Psychicznego dla Dzieci i Młodzieży w Lubinie.

Fot. Yan Krukau/Pexels

Od czego zależy to, jak będzie się czuło dziecko podczas pierwszych dni w przedszkolu lub szkole?

Przede wszystkim od jego temperamentu, czyli struktury układu nerwowego. Niektóre dzieci naturalnie reagują na nowe rzeczy dużą otwartością, ciekawością, gotowością do działania. Mniej więcej jedna trzecia z nich reaguje lękiem i to też jest zupełnie naturalne. Są też takie, które okazują negatywne nastawienie, czasem wręcz są w gotowości bojowej – to też jest część ich temperamentu. Nie na wszystko mamy wpływ, więc trzeba z szacunkiem podejść do tej podstawy. Niektóre rzeczy trzeba po prostu przeczekać. Na pewno jednak im wcześniej zaczniemy dziecku pomagać w adaptacji do nowych sytuacji, tym szybciej ono sobie z nimi poradzi.

Fot. Pixabay

Drugi bardzo istotny komponent przygotowania do nowości to postawa rodziców. Jeżeli świadomie biorą oni udział zarówno w tych trudnościach, które dzieci przeżywają, ale też ich radościach, jeżeli wspierają je, nie bagatelizują ich przeżyć oraz nie reagują zbyt ostro na te zachowania agresywne, wtedy dziecku jest zdecydowanie łatwiej wejść w nowe środowisko. Na pewno wiążące się ze zmianą obawy i lęk rodziców są przez dzieci doskonale odczuwane, bo one działają niemal na zasadzie barometru: wyłapują wszystkie wahania nastroju u mamy i taty.

Wsparcie rodziców jest pierwszą rzeczą w procesie uczenia dziecka, jak ma sobie radzić ze zmianami w życiu. Dziecko jednak musi też samo sobie znaleźć swoje strategie, żeby później było mu coraz łatwiej. Nawet jeśli pierwszą reakcją zostanie u niego lęk – co jest bardzo częste u ludzi – to, mając wsparcie dorosłych na tych początkowych etapach życia, będzie potrafiło nad nim zapanować.

Ile może potrwać taka adaptacja?

Niektóre dzieci szybko oswoją się z nową sytuacją i po już kilku, kilkunastu dniach będą się swobodnie czuć w nowym miejscu. Inne mogą potrzebować na to nawet kilku miesięcy. Przyjmujemy, że trzy miesiące to jeszcze norma, ale jeśli problemy występują przez pół roku, to już warto zasięgnąć porady specjalisty. Niekoniecznie coś tkwi w samym dziecku. Źródło utrzymującego się niepokoju może tkwić w systemie całej rodziny.

Ten czas zależy też od rodzica – będzie tym dłuższy, im bardziej mama i tato będą ulegali niepokojom dziecka.

Ulegali? Co to znaczy?

Bywa, że dziecko ma skłonność do reagowania na stres objawami somatycznymi. Zaczyna się skarżyć na ból brzucha lub głowy. Albo ucieka w jakieś zachowania, które mają pozwolić mu uniknąć pójścia do szkoły. Rodzic nie może się temu poddawać, bo to najgorsze, co może zrobić.

Zadaniem dorosłego jest emocjonalne podbudowanie dziecka. Tu nie chodzi o to, żeby z zimną krwią egzekwować na nim wywiązywanie się z zadań. Potrzebne jest ciepło, zrozumienie, ale też spokój i zdecydowanie. Dziecko musi otrzymać od rodzica komunikat: „wszystko jest dobrze, ja się o ciebie nie muszę martwić, ty też nie masz powodu do obaw, dlatego pójdziesz do szkoły, bo nic złego nie będzie się działo”.

Fot. Pixabay

Trzeba je nauczyć różnych sposobów rozładowywania lęku. Jeśli do tej pory tym sposobem było przytulenie przez mamę, to gdy tej mamy w szkole nie ma, na pewno będzie trudno. Nie należy być nadopiekuńczym, dziecko musi się przyzwyczajać do tego, że rodzic nie zawsze jest w zasięgu wzroku. Wtedy jak się przewróci na placu zabaw, to podniesie się samo, a nie rękoma mamy. Te umiejętności bardzo przydadzą się potem w przedszkolu czy szkole.

Pierwszy września w końcu nadchodzi – jak go przejść?

Wcześniej polecam stopniowe oswajanie, przygotowywanie do zmiany. Ale też bez przesady, że nagle zaczynamy natrętnie mówić wyłącznie o przedszkolu lub szkole. Nie należy dziecka straszyć, że czeka je coś trudnego. Nawet jeśli rodzice sami się obawiają o to, jak syn lub córka sobie poradzi, warto się ugryźć w język.

Można wybrać się kilka razy na spacer drogą, którą dziecko będzie do szkoły chodziło, można odwiedzić jej budynek. A gdy ten pierwszy dzień nadejdzie, próbować poskromić swoją ciekawość.

Dlaczego?

Bo chociaż jest uzasadniona, to powinna być w pewnym stopniu opanowana. Wiem, że to dla rodzica trudne, bo sama jestem mamą i chcę być pewna, że wszystko jest w porządku, ale to nie jest dobra postawa.

Intensywne wypytywanie niekoniecznie pomaga. Małe dzieci nawet mogą nie pamiętać tego, co się działo w ciągu dnia. Nawet jeśli wydarzyło się coś trudnego, to lepiej niech to zostanie za nimi, a nie będzie utrwalane w pamięci przez dociekliwość rodzica.

A już najgorszą rzeczą, jaką można zrobić, jest wyjaśnianie, dlaczego dziecko zachowało się – zdaniem rodzica – niewłaściwie. Nie ma sensu już pierwszego dnia szczegółowo dochodzić, dlaczego płakało, dlaczego się nie bawiło, bo szczególnie te najmniejsze dzieci po prostu reagują, a potem idą dalej. Im trudne sytuacje nie zalegają przez pół dnia w głowie, nie analizują ich, nie przeżywają ciągle i ciągle. Odpytywanie przez rodzica może natomiast sprawić, że zostanie im wspomnienie, że coś jednak było źle, że ten pierwszy dzień był nie taki, jak być powinien. Lepiej rozmawiać o pozytywach: co się dziecku podobało, co ciekawego robiło. To w naszym kraju trochę jakby błąd systemowy: że skupiamy się na negatywnych doświadczeniach i je rozbieramy na czynniki pierwsze, a te dobre pomijamy, bo uznajemy za coś oczywistego i w związku z tym nie zasługującego na omawianie. A przecież wszyscy chcemy mieć dobre wspomnienia.

Oczywiście jeśli dziecko samo mówi nam o trudnościach, których doświadczyło, to staramy się omówić je i oswoić, ale w stopniu adekwatnym do sytuacji.



POWIĄZANE ARTYKUŁY