Skuteczne kontrataki i wspaniałe obrony bramkarzy sprawiły, że morale Stali Mielec nieco podupadły. Podopieczni Jacka Będzikowskiego w końcu zagrali na tyle skutecznie, że zdobyli wygrali swój pierwszy mecz w lidze, do tego na własnym parkiecie.
Niedzielne spotkanie rozpoczęło się korzystnie dla Stali Mielec. Wynik meczu otworzył Adam Babicz. Druga bramka też należała do gości. Dla Lubina pierwsze trafienie zdobył Piotr Adamczak. Było 2:1 dla przyjezdnych. Prowadzenie miedziowi uzyskali za sprawą Mikołaja Szymyślika, w 9. minucie pojedynku (6:5). Jednak już po kwadransie gry było już 9:9. Do końca pierwszej odsłony mecz był bardzo wyrównany. Podopieczni Jacka Będzikowskiego do szatni schodzili z jednopunktowym prowadzeniem 14:13.
Początke drugiej odsłony spotkania to skuteczna gra gospodarzy. Podtrzymywali oni jednobramkową przewagę aż do 43. minuty. Cztery minuty później za sprawą Piotra Adamczaka miedziowi odskoczyli trzema ramkami i zrobiło się 23:20. Spotkanie obfitowało w wiele kar, głównie dla zawodników gospodarzy. Nie obyło się bez czerwonej kartki, którą zobaczył Mikołaj Szymyślik, po zdobyciu dwóch żółtych kartoników. Najwięcej emocji przyniosły jednak ostatnie dwie minuty spotkania, kiedy to Radosław Fabiszewski dostał dwie minuty kary i Zagłębie grało w osłabieniu. Pomimo tego miedziowi dobrze grali w środku pola, a na bramce wzorowo spisywał się Adam Malcher. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 28:27 dla Lubina i po raz pierwszy Zagłębie mogło fetować zwycięstwo.
– Każdy z nas walczył ze wszystkich sił. Cieszą nas bardzo zdobyte punkty, zwłaszcza u nas. Mam nadzieję, że nasza gra będzie się jeszcze bardziej zazębiała – powiedział Tomasz Kozłowski, MKS Zagłębie Lubin. Zaś tak spotkanie skomentował zawodnik stali Mielec, Adam Babicz. – Tragicznie to wyglądało!!! Zwłaszcza goniąc przeciwnika w drugiej połowie, gdzie mieliśmy tyle sytuacji sam na sam z bramkarzem.