Otrzymujesz wiadomość: „To pilne! Proszę o wytłumaczenie”. Mail jest z kancelarii prawnej, przynajmniej tak wygląda, a ponieważ prowadzisz firmę, chcesz wiedzieć o co chodzi. Klikasz w wiadomość i… tutaj zaczynają się problemy. Otrzymujesz fakturę za zawarcie umowy na kwotę opiewającą nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych! – Ja mam zapłacić prawie tysiąc złotych, ale wiem, że są też rachunki dużo wyższe. To ewidentne oszustwo, nie możemy dać się zastraszyć! – ostrzega jeden z lubinian, który powiadomił nas o procederze.
Tą sprawą od niedawna żyje cała Polska. Krzysztof H., znany policji i prokuraturze oszust internetowy, właśnie uruchomił kolejny „interes”. Dolnoślązak pozyskał bazę danych przedsiębiorców z całej Polski i wysyła im maile ze strony lege-artis.edu.pl
Adres wygląda na wiarygodny, więc adresaci klikają. – Nadawca prosi nas o pilne wyjaśnienie, więc chcemy wiedzieć o co chodzi. Wchodzimy na daną stronę, a tam coś o plikach cookies. Na co dzień niemal na każdej stronie mamy z nimi do czynienia, więc z automatu klikamy, że rozumiemy i akceptujemy. I tutaj pułapka – od razu po kliknięciu otrzymujemy informację, że podpisaliśmy umowę z serwisem pana H., który publikuje porady prawne – opowiada pan Arkadiusz, który od trzech tygodni jest nękany przez firmę De Lege Artis Krzysztofa H.
Lubinianin otrzymał fakturę na prawie tysiąc złotych. Z poleceniem natychmiastowej zapłaty. Nie zapłacił i od tego czasu regularnie otrzymuje wiadomości, że jeśli nie zapłaci, trafi na listę dłużników. – To ewidentne oszustwo i zastraszanie. Ludzie wiedzą, że dali się oszukać, ale często dla świętego spokoju i z obawy przed konsekwencjami, płacą te pieniądze. I w ten sposób wzbogaca się pan H. – wyjaśnia przedsiębiorca z Lubina.
To nie koniec. Niedawno H. uruchomił też stronę oszuści.org, gdzie umieszcza dane rzekomych dłużników. Imię, nazwisko, kwotę długu, a nawet zdjęcie. – Zapewne generuje to automat, bo przy moich danych jest zdjęcie innego człowieka. Nie dość, że oszukuje ludzi i próbuje ich zastraszyć, to jeszcze łamie ustawę o ochronie danych osobowych, umieszczając wszystko w sieci – denerwuje się pan Arek.
Lubinianin nie zamierza płacić. I to samo radzi też innym. – Podobnego zdania są prawnicy. Jedno kliknięcie nie oznacza, że zawarliśmy z kimś umowę. Ale jeśli zapłacimy, to potwierdzamy, że umowa została zawarta. Podobnie jest z wypowiedzeniem tej umowy. Jeśli napiszemy coś takiego, też dajemy panu H. argument, że wcześniej umowa funkcjonowała. Najlepiej nic z tym nie robić i czekać. Na forach internetowych wyczytałem, że oszukanych może być nawet kilkanaście tysięcy osób. Wierzę, że w końcu prokuratura zrobi z tym człowiekiem porządek – tłumaczy.
Dziennikarze TVN niedawno przygotowali na ten temat reportaż. Oszusta z Wrocławia nie udało im się zastać, rozmawiali z nim jednak przez telefon. H. w bezczelny wręcz sposób tłumaczy, że on nikogo nie oszukał i że ludzie są świadomi co robią, bo przecież sami klikają w podany link.
Materiał można obejrzeć tutaj:http://ttv.pl/aktualnosci,926,n/internetowy-oszust-dalej-naciaga,126910.html