O tym jak pieniądze z konta zniknęły, a winnych brak

3461

Czy z naszego konta mogą tak po prostu zniknąć pieniądze? Czy może się okazać, że nie ma winnych zaistniałej sytuacji? Albo inaczej – że bank próbuje nas przekonać, że sami odesłaliśmy przelew do nadawcy? Jedna z naszych Czytelniczek podzieliła się swoją historią, która wydaje się wręcz niewiarygodna.

Fot. Zdjęcie ilustracyjne

Połowa miesiąca to zwykle czas, kiedy na konto pani Maliny wpływa świadczenie z ZUS. W listopadzie miało być podwójne – emerytura oraz tzw. czternastka, czyli dodatkowe pieniądze, które rząd obiecał emerytom.

– Pieniądze wpływają na moje konto bankowe. Bankowość internetowa jest dla mnie zbyt skomplikowana, więc zawsze proszę synową, by sprawdziła czy już dotarły – opowiada lubinianka. – Rzeczywiście wpłynęły – jednym przelewem, razem 2 214,35 zł. Ale kolejnym przelewem – tym razem wychodzącym z mojego konta – ktoś odesłał połowę, czyli 1 192,05 zł, do ZUS-u – dodaje zdenerwowana.

Przez cały dzień kobieta próbowała wyjaśnić tę sytuację, dzwoniąc na infolinię ZUS. Tam konsultanci wciąż byli zajęci. Następnego dnia osobiście udała się do oddziału ZUS w Lubinie.

– I tam okazało się, że jestem już drugą osobą w Lubinie, której przydarzyła się taka sytuacja. Wcześniej z podobnym problemem zgłosił się jakiś pan – wspomina pani Malina. – Panie zapewniły mnie, że ich placówka nie ma z tym nic wspólnego, że ZUS nie wnioskował o zwrot środków do banku, więc wina leży zapewne po stronie banku. I że za kilka dni pieniądze do mnie wrócą – dodaje.

Pracownicy zakładu zapewnili, że zwrócą się do banku o wyjaśnienie tej sytuacji. Skoro ZUS nie wnioskował o zwrot środków, to dlaczego – bez wiedzy i zgody pani Maliny – taki przelew został wykonany?

Nasza Czytelniczka ma konto w banku Santander. Kiedy zwróciła się do naszej redakcji z prośbą o nagłośnienie tej kuriozalnej sytuacji, my również poprosiliśmy biura prasowe obu instytucji o wyjaśnienie.

– ZUS nie występował o zwrot. Na razie niestety nie znamy powodu zwrotu emerytury przez bank. Poprosiliśmy bank o wyjaśnienie i czekamy na odpowiedź – to odpowiedź, jakiej udzieliła nam Iwona Kowalska-Matis, rzecznik regionalny ZUS województwa dolnośląskiego.

Pracownik biura prasowego Santander obiecał nam wyjaśnienie całej sytuacji. Niestety odpowiedź nie dotarła, mimo że ponawialiśmy prośbę. List z banku dostała za to pani Malina. Gdy je przeczytała, oniemiała.

– Bank przyznał, że dziennikarka pytała o moją sytuację. I że pracownicy banku ustalili, że… ja sama odesłałam te pieniądze! Wyobraża sobie pani, odsyłam emeryturę do ZUS, bo jednak jej nie chcę – ironizuje kobieta. – I co, dzielę sobie przelew na pół, część zostawiam, a resztę odsyłam? Otóż nie – bank uznał, że ja odesłałam pieniądze z października – opowiada.

– I co jest w tej sytuacji najlepsze? Podobno nam nawet SMS kod w telefonie na potwierdzenie tego przelewu. A ja ostatnie wiadomości od banku mam z lipca, nie z listopada. Co więcej, ja sama nigdy w życiu nie robiłam przelewu, nawet SMS-a nie umiem wysłać. Tłumaczyłam to pracownikom banku przez telefon, a oni na to, że może ktoś go zrobił w moim imieniu. Nie mógł, bo musiałby mieć też mój telefon, żeby dostać SMS kod. Później bank zmienił front, że może to próba włamania na konto… Z pewnością oszust też się pomylił – wysłał pieniądze do ZUS-u, zamiast do siebie – podsumowuje lubinianka, apelując, byśmy czujnie sprawdzali swoje konto w banku. – Bo nie wiem czy te pieniądze by do mnie wróciły, gdybym nie zauważyła, że zniknęły – dodaje.

* Imię bohaterki historii zostało zmienione.


POWIĄZANE ARTYKUŁY