Nowy rok, stary problem – nauczycieli wciąż brakuje

2168

Rok szkolny już trwa, a wiele polskich placówek wciąż ma problem ze skompletowaniem kadry nauczycielskiej. Problem z roku na rok zdaje się przybierać na sile. Niestety borykają się z nim również dyrektorzy lubińskich szkół, zarówno podstawowych jak i średnich. Najgorsza sytuacja jest w przypadku przedmiotów ścisłych. „Łatanie” wakatów emerytami to rozwiązanie, które sprawdza się tylko do czasu. Niektórzy twierdzą, że jeśli nic się nie zmieni, to czeka nas oświatowa katastrofa.

Prawie 60 tysięcy nowych uczniów, ciągły brak nauczycieli, rosnące potrzeby finansowe i rosnąca inflacja – z takimi problemami od września musi mierzyć się większość polskich szkół. Dyrektorom szkół coraz trudniej zapewnić nauczyciela na każdy przedmiot, a w szczególności „ścisłowców”, czyli nauczycieli matematyki, fizyki czy chemii. Nic dziwnego, bo młodzi ludzie po ukończonych studiach w tych kierunkach nie specjalnie garną się do pracy w szkole, tym bardziej, że na rynku są rozchwytywani, i to za dużo wyższe wynagrodzenie. A perspektyw na poprawę tej sytuacji póki co nie ma…

Lubin nie jest w tym zakresie wyjątkiem.

– Nie jest łatwo ze skompletowaniem kadry. Niektóre nasze szkoły miały problemy zwłaszcza z przedmiotami ścisłymi, takimi jak matematyka, fizyka czy chemia. Ostatecznie większości udało im się znaleźć nauczycieli, którzy uczą gdzie indziej. Na razie wiem o jednej szkole, że szukają nauczyciela do matematyki. Generalnie jednak problem jest i będzie on narastać – uważa Andrzej Pudełko, naczelnik wydziału oświaty w Urzędzie Miejskim w Lubinie.

Andrzej Pudełko, naczelnik wydziału oświaty w Urzędzie Miejskim w Lubinie

Urzędnik zwrócił też uwagę na problem z brakiem psychologów w placówkach miejskich. Przypomnijmy, że na mocy niedawnych zmian w prawie oświatowym, od tego roku szkolnego przedszkola i szkoły musiały wygospodarować określoną odgórnie liczbę etatów psychologów, pedagogów, logopedów i innych specjalistów. Więcej pisaliśmy o tym tutaj.

– Jeśli chodzi o tzw. pedagogów specjalnych to nie jest źle. Natomiast z psychologami jest gorzej. Psycholog musi mieć ukończone studia. Choć w szkołach jeszcze się tacy znajdą, zwłaszcza w placówkach integracyjnych, ale w przedszkolach to jest duży problem. Z tego co wiem, to tylko w jednym jest zatrudniony psycholog – dodaje Andrzej Pudełko.

Podobna sytuacja jest w szkołach średnich. Niemal każdy dyrektor, z którym rozmawialiśmy, twierdzi, że miał lub nadal ma kłopot ze znalezieniem nauczycieli. Tu dochodzą również problemy z obsadzeniem przedmiotów zawodowych.

Zdaniem ekspertów duży wpływ na sytuację w polskiej oświacie mają nie tylko niskie zarobki, o których podwyższenie od lat walczą środowiska pedagogów, ale także atmosfera wokół zawodu nauczyciela.

– Pracownicy oświaty wracają do pracy zniechęceni i niepewni najbliższej przyszłości. Braki kadrowe wśród nauczycieli lubińskich szkół, jeśli nie są jeszcze widoczne, to tylko dlatego, że pracują oni w kilku szkołach, żeby dorobić do żenująco niskich pensji. Nie jest to z korzyścią dla nikogo. Ani dla nich, bo powoduje to wypalenie zawodowe i przemęczenie, ani dla uczniów, bo przemęczony nauczyciel nie wykrzesa z siebie entuzjazmu w nauczaniu – uważa Beata Goldszajdt, prezes lubińskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego.

Beata Goldszajdt, prezes lubińskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego

– Młodzi ludzie nie garną się do zawodu, którego nikt nie szanuje, za przyzwoleniem społeczeństwa i MEiN (Ministerstwo Edukacji i Nauki – przyp. red.) , bo na oświacie każdy się zna, nawet ludzie bez żadnego wykształcenia. Studenci szukają lepszego pomysłu na życie niż praca w szkole czy przedszkolu. Pracownicy obsługi, liczbowo zdziesiątkowani przez samorządy w ramach oszczędności też nie witają radośnie nowego roku szkolnego. Głównie kobiety, które martwią się o swoje zdrowie ze względu na ogrom przestrzeni do utrzymania porządku przy cięciach etatowych – dodaje.


POWIĄZANE ARTYKUŁY