Wszedł za nią do klatki i jak gdyby nigdy nic zaproponował jej seks oralny. Uciekł dopiero, gdy lubinianka zagroziła, że zacznie krzyczeć. Niby krzywdy nie wyrządził, napędził jedynie stracha, ale nie wiadomo, czy kobieta, która opowiedziała tę historię, była pierwszą i ostatnią, którą zaczepił. I czy następnym razem mężczyzna nie posunie się dalej.
Sytuacja wydarzyła się wieczorem na Przylesiu. Lubinianka wracała do domu. Wbiła kod, weszła do bloku, podeszła do windy. Usłyszała, że drzwi się nie zamknęły i ktoś wszedł za nią na klatkę schodową. To był wysoki mężczyzna w wieku około 30-40 lat, w szarej kurtce. Chwilę wcześniej widziała go na ulicy, jak jechał rowerem i zatrzymał się w pobliżu.
– Nie znam go, nie jest z mojej klatki. Rękę trzymał dziwnie, w kieszeni na piersi. Pomyślałam, że może mieć tam nóż. A on wyciągnął plik banknotów i zapytał, czy za dwa koła zrobię mu loda – relacjonuje przebieg wydarzeń młoda lubinianka.
Jak wspomina kobieta, mężczyzna był spokojny i pewny siebie, co dodatkowo było niepokojące. Uciekł dopiero, gdy zagroziła, że zacznie krzyczeć i zadzwoni na policję. Nie wiadomo, jak skończyłaby się ta historia, gdyby wsiadł za nią do windy i dopiero wtedy złożył swoją propozycję.
Lubinianka zadzwoniła później na 997, więc przełączyło ją na numer alarmowy 112. Tam usłyszała, że powinna zgłosić się na komendę. Aby funkcjonariusze przyjęli jej zgłoszenie, musi przyjść osobiście. Opisujemy tę historię ku przestrodze dla innych kobiet. Gdy wchodzicie na klatkę schodową, sprawdźcie, czy drzwi się za wami zamknęły, bądźcie ostrożne.