Nie ma mocnych na Łukasza Kubota i Olivera Maracha. Przynajmniej na razie. Polak i Austriak osiągnęli życiowy sukces. Awansowali do półfinału debla w turnieju Australian Open.
We wtorkowym ćwierćfinale Kubot i Marach znów wszystkich zaskoczyli. Nie dali żadnych szans rozstawionym z numerem szóstym Mariuszowi Fyrstenbergowi i Marcinowi Matkowskiemu. Mecz trwał zaledwie godzinę i sześć minut. Zakończył się wynikiem 6:2, 6:2. Postawa polsko-austriackiej pary mogła zaimponować.
Niektórych dziwi dobra gra Kubota i Maracha w Melbourne. Ja natomiast odwrotnie: jestem trochę zdziwiony, że ten sukces przyszedł dopiero teraz – uważa słynny Wojciech Fibak. – Widziałem ich obu podczas Roland Garros w 2007 roku. Przegrali wówczas w trzeciej rundzie z amerykańskimi braćmi Bryanami, ale zrobili na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Obaj świetnie się uzupełniają. Marach z ocierająca się o arogancję pewnością siebie daje Łukaszowi niezbędne wsparcie psychiczne. Razem stać ich na wiele. Kto wie, czy nie nawet na zwycięstwo w całym turnieju. Życzę im tego – dodaje Fibak.
"Polska"
LL