Smaczne gofry w jednym za lubińskich punktów były przygotowywane…wiertarką. Lubiński Sanepid przestrzega przed kupowaniem jedzenia typu fast – food w przypadkowych punktach.
Różnego rodzaju budki oferujące zapiekanki czy gofry cieszą się zawsze popularnością, bo nie ma to „jak coś ciepłego na ząb” w zimny dzień. Jednak czy zawsze zwracamy uwagę na to, w jakich warunkach przygotowywane jest jedzenie? Oto opowieść byłej pracownicy takiego punktu, która zgłosiła się do naszej redakcji. Pani Dorota opowiedziała nam o punkcie, w którym pracowała. Już pierwszego dnia dowiedziała się, że bieżąca woda jest dopiero w… toalecie pobliskiego sklepu. Często tylko zimna. Następną nowością w dziedzinie gastronomii był sposób przyrządzania ciasta na gofry. Odbywał się za pomocą wiertarki ze specjalną nasadką. Gdy jeszcze właściciel budki powiedział, że na razie żadnej umowy o pracę nie przewiduje, nasza rozmówczyni zrezygnowała.
My poinformowaliśmy o sprawie lubińską Stację Sanitarno-Epidemiologiczną.
Okazało się, że ten punkt zgłoszony jest jako „handel obwoźny”, a właściciel jest znany inspektorom Sanepidu jako notorycznie niestosujący się do zaleceń.
– Mamy zaplanowaną tam kontrolę- powiedziała Danuta Borowiec, dyrektorka lubińskiego Sanepidu.
Problem tylko w tym, że na 800 punktów gastronomicznych jest zaledwie pięciu kontrolerów. Inspektorzy radzą dobrze przyglądać się warunkom w jakich kupujemy fast-food. Wspominają słynną sprawę punktu, w którym ciasto naleśnikowe było wytwarzane w … pralce „Frania”.