Był tort, odśpiewane „Sto lat”, a do tego mnóstwo atrakcji, które jubilatka przygotowała dla gości – lubińska „Muza” w tym roku obchodzi 55-lecie działalności. Dziś zaprosiła mieszkańców na urodzinową imprezę połączoną z dorocznym festiwalem sztuki i rękodzieła.
Plener Sztuk Wszelakich i Rękodzieła to tradycyjna forma pożegnania lata, którą zespół Centrum Kultury „Muza” przygotowuje we współpracy z artystami i rękodzielnikami. Dziś tej imprezie towarzyszyło wiele innych wydarzeń.
W samo południe Krakowski Teatr Bajki bawił dzieci spektaklem „Maszyna Czasu”.
O 14.00 w altanie otwartą próbę miał chór „Concordia”, który godzinę później zaśpiewał „Sto lat” – dla lubinian, którzy spacerowali między straganami był to znak, że można już udać się po kawałek urodzinowego tortu.
– Z okazji tego jubileuszu życzyłabym sobie, żeby publiczność była tak liczna, jak jest obecnie, żeby zawsze świeciło dla nas słońce i żebyśmy wszyscy doceniali znaczenie kultury w naszym życiu, że ona pomaga przetrwać najtrudniejsze chwile, nie zawsze jest tylko czystą rozrywką, ale też zmusza do myślenia. A myślenie dzisiaj jest w cenie – mówi dyrektor ośrodka Małgorzata Życzkowska-Czesak.
„Muza” zadbała też o animacje dla dzieci, Lubiński Klub Fantastyki „Ostatnie Przymierze” przygotował gry planszowe, można było wycisnąć sobie sok na specjalnym rowerze i przygarnąć książkę z Biblioteki pod Chmurką.
Lubinianie chętnie przystawali przy plenerowych stoiskach, na których można było znaleźć najróżniejsze rzeczy – od smakołyków, przez odzież, po dzieła sztuki. Plener Sztuk Wszelakich i Rękodzieła zyskuje rozgłos wśród twórców i na zakończenie lata do Lubina przyjeżdża coraz więcej utalentowanych ludzi z całego województwa.
Edyta Kinner-Gałka zaczęła produkować biżuterię dziewięć lat temu. Na lubiński plener przyjechała z okolic Kątów Wrocławskich – po raz pierwszy. Klientów zachęcała dziś do zakupu ozdób wykonanych z minerałów i szlachetnych kamieni. Jak mówi, zdążyła się przekonać, że mają w sobie dobrą moc.
– Trzeba je nosić przy sobie tak, żeby dotykały skóry. Można je też mieć przy łóżku. Ja tam mam na przykład ametysty i kryształy górskie – opowiada artystka. – Mój mąż był do tego sceptycznie nastawiony, ale odkąd zaczęłam nosić te kamienie, widzę różnicę, oczywiście na plus. Trzeba je też oczyszczać, wystawiając je na światło księżyca w czasie pełni.
Swój dorobek prezentowała też dzisiaj między innymi mieszkająca w Legnicy pisarka Monika B. Janowska. Jej domeną są komedie obyczajowe.
– Piszę od 2011 roku – wtedy debiutowałam książką po tytułem „Gra o pałac”. Nie mam jej niestety tutaj, bo nakład się już wyczerpał. Od tamtej pory napisałam już dziesięć książek, ostatnia – „Morderstwo z malinką na deser” – wyszła w maju – opowiada autorka.
Popołudniowy program obejmował koncerty zespołów The Mohers i Znienacka Project. Na wieczór zaś zaplanowano potańcówkę na tarasie – takie zabawy to jedna ze specjalności „Muzy”, Regularnie chodzi na nie pani Anna.
– Mogłoby ich być trochę więcej, nie tylko w środku tygodnia, ale też w weekendy, wtedy bywalibyśmy jeszcze częściej. Chodzę tu też do kina, a czasami po prostu wypić kawę. Lubimy tu przychodzić – uśmiecha się lubinianka.
Fot. Tomasz Folta