– Nie mają schronienia przed deszczem i słońcem. Niejednokrotnie marzną lub siedzą w słońcu cały dzień – zauważa jedna z naszych Czytelniczek. Nie tylko ona zwrócił uwagę na warunki pracy strażników w parku Wrocławskim. Dostaliśmy w tej sprawie sporo maili i telefonów. – Kilka sytuacji nas zaskoczyło – przyznaje dyrektor CEP Marek Zawadka. – Ale od września strażnicy będą już mieli budki – dodaje.
Teraz w parku jednocześnie pracuje ich sześciu. Część przy bramach, część chodzi po parku. – Siedzą na ławce, z butelką wody mineralnej i reklamówką z drugim śniadaniem. Nie mają godnych warunków pracy. A przecież im się należą. Jakaś stróżówka, gdzie można się schować choćby przed deszczem – pisze pani Joanna.
Strażnicy mają pomieszczenie, gdzie mogą zjeść drugie śniadanie i się przebrać, jednak nie jest to pomieszczenie tylko dla nich. Nikt bowiem się nie spodziewał, że ochrona będzie musiała na stałe zostać w parku. – To miała być sprawa tymczasowa – przyznaje szef Centrum Edukacji Przyrodniczej Marek Zawadka.
Okazało się jednak, że z ochrony nie można zrezygnować, bo wielu mieszkańców nie zamierza przestrzegać regulaminu. Zdarza się, że próbują wjechać do parku rowerami, szarpią za ogrodzenia, straszą ptaki…
– W parku jest bardzo duży ruch. Kilka sytuacji nas zaskoczyło, ale od jesieni strażnicy będą mieli odpowiednie warunki. Planujemy kupić budki, ale nie jest to takie proste. Muszą pasować do parku – mówi Marek Zawadka. – Jednak teraz strażnicy też mają miejsce, gdzie mogą zjeść czy się schronić. Korzystają z pomieszczenia technicznego – dodaje.
Wkrótce strażników ma być w parku mniej. Zamontowane zostaną kamery i uruchomiony monitoring. Ponadto jesienią park czynny będzie krócej.