Mieszkańcy narzekają na psie niespodzianki

2286

– Może niektórych skrzywdzę tym stwierdzeniem, ale mało jest osób, które zbierają odchody po swoich pupilach. Tak być nie może. A najgorsze są niespodzianki zostawiane na chodnikach, gdzie często człowiek w to wlezie i przynosi do domu – skarży się jeden z mieszkańców ul. Drzymały w Lubinie. Podobnych sygnałów otrzymujemy znacznie więcej. Czytelnicy proszą o nagłośnienie problemu.

Fot. Pixabay.com

Temat zalegających na chodnikach i ulicach zwierzęcych odchodów powraca niczym bumerang. Problem widoczny jest zwłaszcza na przełomie zimy i wiosny, gdy roztapiający się śnieg odsłania całe warstwy psich nieczystości. Z kolei ciepłą wiosną i latem, gdy pogoda dopisuje, a temperatura idzie do góry, zabrudzone trawniki stają się źródłem przykrego zapachu, uciążliwego zwłaszcza osób mieszkających na parterze. Już nie raz na naszym portalu publikowaliśmy artykuły o mieszkańcach, którzy skarżą się na swoich sąsiadów i ich pupili. W ostatnim czasie do naszej redakcji znów zaczęły napływać podobne sygnały. 

– Między ulicą Drzymały a II Liceum Ogólnokształcącym w Lubinie jest taki plac zieleni, na który ludzie często wyprowadzają psy. To jest prawie centrum miasta, a mało kto zbiera odchody po tych psach. Z kim bym się nie spotkał i rozmawiał na ten temat, to każdy narzeka – mówi Czytelnik.

Zdaniem naszego rozmówcy, zwrócenie uwagi właścicielowi psa, by ten pozbierał pozostałości po swoim czworonogu, często kończy się pyskówką. – Ludzie reagują nerwowo na jakąkolwiek krytykę. Nie można im nic powiedzieć – twierdzi.

– Kiedyś starsza pani kupiła sobie yorka i puszczała tego pieska ze smyczą z góry. Gdy  zbiegał na sam dół, po drodze obsikiwał klatkę i drzwi od mieszkań. Wybrał sobie narożnik obok mojego mieszkania i systematycznie go oblewał. Jak zwróciłem uwagę tej pani, że jej pies zanieczyszcza klatkę schodową to wypierała się. Ostatecznie doprowadziłem do tego, że zaczęła zmywać po swoim psie. Ale najpierw była długa dyskusja i gadka typu „a co to panu przeszkadza?”. Taki jest stosunek ludzi do tego tematu – kontynuuje oburzony mieszkaniec.

Fot. Pixabay.com

W innym przypadku znajoma mężczyzny miała zwrócić uwagę innej pani, żeby ta posprzątała po swoim psie. W odpowiedzi kobieta została obrzucona wulgarnymi wyzwiskami. – Ja nie zmyślam. To są rzeczy prawdziwe. Jak można? – pyta retorycznie.

Jak się dowiedzieliśmy, lubińska policja praktycznie nie otrzymuje podobnych zgłoszeń. Przypomnijmy, że sprzątanie po psie to nie tylko kwestia kultury osobistej, ale i obowiązek prawny. Za zostawianie nieczystości w miejscach publicznych grozi nam nie tylko niezadowolenie sąsiadów, ale i mandat. 

Kwestię tę reguluje ustawa z 13 września 1996 roku o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, ale też art. 145 Kodeksu wykroczeń, regulujący kwestię zaśmiecania miejsc publicznych. Za to, że zostawiamy psie kupy na trawniku lub chodniku grozi mandat do 500 zł.

Najprostszym sposobem na sprzątanie po psie są woreczki na psie odchody. Nie chodzi o zwykłe woreczki foliowe, bo te są nieekologiczne i się nie rozłożą. Przyjazną dla środowiska opcją są biodegradowalne woreczki. Można je kupić w sklepach zoologicznych, supermarketach czy placówkach weterynaryjnych.


POWIĄZANE ARTYKUŁY