Michniewicz: Nie chcę odchodzić

24

Dopóki będę trenerem, nie będzie mi prezes mówił, kogo mam wziąć do drużyny – mówi Czesław Michniewicz dając jasno do zrozumienia, że nie życzy sobie w klubie Tomasza Frankowskiego. – Nie chcę odchodzić. Mam do wykonania robotę w Lubinie. Chcę być mistrzem Polski, a nie Rumunii – mówi o propozycji ze Steauy.

"Mourinho wiedział, co zrobić" [trener Chelsea po remisie w Lidze Mistrzów z Rosenborgiem podał się do dymisji, choć później dostał odszkodowanie, co wskazuje na to, że został zwolniony] – czyje to słowa?

Naszego prezesa. Trochę go poniosło. Abramowicz [właściciel Chelsea] też wiedział, co zrobić, i musiał zapłacić za swoją decyzję 20 mln funtów. Nie wiem, czy naszego prezesa na to stać. Są dwie możliwości, żebym odszedł z Zagłębia. Albo w 2009 roku, kiedy kończy mi się kontrakt, albo kiedy zostanę zwolniony. Jeśli będę, to prezes będzie musiał mi za to zapłacić. To wszystko.

Co się zepsuło między panem a Robertem Pietryszynem?

Zepsuło? A byliśmy przyjaciółmi? Prezes chodzi i opowiada, że sprowadzi Tomasza Frankowskiego, a ja mówię, że Frankowskiego nie chcę. On mi nie jest do niczego potrzebny, prezesowi – tak. Ale ja tu jestem trenerem i dopóki nim będę, nikt nie będzie mi mówił, kogo mam wziąć do drużyny.

W sobotę obiecał pan: Zagłębie będzie mistrzem Polski. Nie za szybko?

Powiedziałem to, w co wierzę. Nie mam zamiaru być przegranym, nie jestem też trenerkiem, którego piłkarze kopią piłkę na podwórku między blokami. Byłem w ubiegłym tygodniu u szefa rady nadzorczej. Umówiliśmy się, że robię swoje krok po kroku, jak mówi Leo Beenhakker w swojej reklamie. Niech pan to podkreśli: ja nikogo się nie boję.

Więcej w "Gazecie Wyborczej"


POWIĄZANE ARTYKUŁY