Matka-oszustka w tarapatach

30

34-letnia lubinianka, matka trójki dzieci, chciała być sprytniejsza niż MOPS, komornik i sąd razem wzięci. Z pomocy społecznej wyłudziła pieniądze, od komornika zaświadczenie, a sąd zwyczajnie okłamała. Wszystko jednak wyszło na jaw, a kobieta ma teraz spore problemy.

Wszystko zaczęło się w 2011 roku. Kobieta zgłosiła w MOPS-ie, że ojciec jednego z jej trójki dzieci, nie chce płacić na nie alimentów. Na dowód przedstawiła zaświadczenie od komornika, że egzekucja jest nieskuteczna, bo mężczyzna nie ma z czego spłacać zadłużenia. Na tej podstawie opieka społeczna przyznała jej świadczenie, które było wypłacane z funduszu alimentacyjnego. Do września 2012 roku, lubinianka otrzymała 3,6 tys. zł.

W następnym roku sytuacja się powtórzyła. Kobieta znów poszła z wnioskiem do MOPS-u, w załączeniu składając też oświadczenie od komornika. I po raz kolejny przyznano jej pomoc. Do listopada 2013 roku pobrała 2,1 zł, czyli łącznie 5,7 tys. zł.

Ale w międzyczasie pracownicy socjalni złożyli w prokuraturze wniosek przeciwko wspomnianemu mężczyźnie, który nie płacił alimentów. Skoro nie chciał stosować się do orzeczenia sądu i nakazu płacenia co miesiąc 300 zł, popełniał przestępstwo.

– W toku prowadzonego postępowania okazało się jednak, że wspomniany mężczyzna co miesiąc płaci alimenty. I miał na to dowody wpłat. Dlatego to postępowanie umorzono, a wszczęto nowe, przeciwko 34-letniej kobiecie – tłumaczy prokurator Liliana Łukasieiwcz z Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Kobietę oskarżono o dwukrotne oszustwo na rzecz MOPS-u i wyłudzenie 5,7 tys. zł, składanie fałszywych oświadczeń, wyłudzenie zaświadczeń od komornika, którego celowo wprowadziła w błąd oraz składanie fałszywych zeznań w prokuraturze.

– 34-latka przyznała się do winy. Oświadczyła, że zrobiła to dlatego, że była w trudnej sytuacji materialnej i otrzymywane alimenty nie wystarczały jej na życie – mówi prokurator Łukaszewicz.

MOPS zażądał zwrotu wyłudzonych pieniędzy. Na prośbę kobiety zgodził się jednak, by oddała je na raty. Lubinianka zgodziła się na dobrowolne poddanie się karze. Łącznie uzgodniono karę 1 roku i dwóch miesięcy z zawieszeniu na trzy lata próby. Śledczy uznali bowiem, że lepiej, by pozostała na wolności i mogła opiekować się dziećmi.


POWIĄZANE ARTYKUŁY