Maliczkiewicz: Cieszę się, że zaryzykowałam

55

Monika Maliczkiewicz po niespełna sezonie spędzonym we francuskiej ekstraklasie wraca do rodzimej Superligi. Była szczypiornistka Nimes ponownie reprezentować będzie barwy Metraco Zagłębia Lubin.

losiu1

Przez ostatnie lata gry w Zagłębiu prezentowałaś bardzo wysoką formę. Byłaś jedną z liderek drużyny, a Twoje kapitalne interwencje zapierały dech w piersiach niejednego fana piłki ręcznej. Każdy sportowiec ma  jednak swoje marzenia,  postanowiłaś spróbować sił za granicą. Wybór padł na Francję, trafiłaś do Nimes.

Każdy sportowiec w pewnym momencie swojej kariery, chce spróbować swoich sił za granicą, tak też było w moim przypadku. Po siedmiu latach spędzonych w Lubinie postanowiłam coś zmienić. Postawiłam na Francję, bo przecież gdzie wypróbować swoich sił jak nie w jednej z najsilniejszych lig w Europie. Nimes przed moim przyjściem plasował się na czwartym miejscu zaraz za bardzo dobrymi klubami takimi jak Fleury, Metz czy Issy Paris.

Początki zawsze bywają ciężkie. Jak się odnalazłaś we Francji ? Zderzyłaś się z zupełnie inną mentalnością ludzi, kulturą i językiem.

Zgadza się. Zawodnikowi, który wyjeżdża sam do obcego kraju zawsze jest ciężko. Miałam na tyle szczęścia, że w męskiej drużynie Nimes grał Polak Paweł Podsiadło. Już od pierwszego dnia wraz ze swoją żoną Agatą , wzięli mnie pod skrzydła i pomogli zaaklimatyzować się w nowym miejscu, za co im serdecznie dziękuje! Poznałam także kilku Polaków , którzy byli dla mnie bardzo mili i zawsze służyli pomocą. Oczywiście nie mogę zapomnieć o „Nani” (Vanessa Jelić ), która jest znana chyba wszystkim lubińskim kibicom i to ona od samego początku bardzo mi też pomagała. MERCI NANI! Początki zawsze bywają trudne,  ale z upływem czasu wszystko się układało ,zaczynałam łapać pojedyncze  słówka , przede wszystkim jak najszybciej starałam sobie przyswoić najczęstsze zwroty treningowe oraz podstawy do życia co bym mogła poradzić sobie w sklepie ,oczywiście nie obyło się bez łamania języka. Co do ludzi żyjących na południu Francji mogę powiedzieć, że są bardzo pogodni i pomocni, w czasie pobytu chyba nie spotkałam się z żadną przykrością skierowaną w moją stronę .

O miejsce między słupkami rywalizowałaś z reprezentantką Serbii Mariną Coli.

Zgadza się, w bramce rywalizowałam z Marija. Była to rywalizacja czysto sportowa. Nasza współpraca układała się dobrze w związku z tym, że Marija grała już rok we Francji dawała mi dużo informacji o zawodniczkach, co dało mi niezły przegląd sytuacji, gdy zaczęłyśmy już ligę.

Jak oceniasz poziom ligi ?

Już wspominałam poziom ligi jest wysoki. Praktycznie w każdej drużynie jest reprezentantka jakiegoś kraju. W samym Issy Paris są chyba trzy Norweżki, we Fleury Loriet 1/4 reprezentacji Hiszpanii – są to naprawdę dobre zawodniczki, przez to poziom ligi jest ciekawszy, a za tym idzie każdy z każdym może wygrać. Muszę przyznać, że przez to mecze były bardzo emocjonujące.

Nie samą piłką żyje człowiek. Był czas na zwiedzanie ?

Miałam przyjemność grać i przebywać na południu Francji. Niektóre miejsca zapierają dech w piersiach. Z czystym sumieniem polecam każdemu ten region. Bardzo się cieszę, że zaryzykowałam i zdecydowałam spróbować swoich sił za granicą. Mój pobyt tam bardzo dużo mnie nauczył, zarówno sportowo jak i prywatnie. Wracam silniejsza!

Kibice zacierają ręce, bo zapowiada się ciekawa rywalizacja między słupkami. Monika Wąż wykonała w poprzednim sezonie kawał dobrej roboty.

Oglądałam kilka spotkań Zagłębia. „Skwara” miała naprawdę dobry sezon. Mam nadziej, że razem w bramce postawimy mur nie do przejścia!

Jakie cele stawiasz sobie w nadchodzącym sezonie ?

Jak najlepsza gra w barwach Zagłębia! Chciałabym także na stałe zagościć w reprezentacji.


POWIĄZANE ARTYKUŁY