Lwy na tarczy. Walczyły do samego końca

304

Ekipa Radosława Czerniaka ma za sobą kolejne starcie w grupie finałowej o miejsca 1-8 w rozgrywkach 3 ligi mężczyzn. Siódma kolejna była przedostatnim takim spotkaniem na własnym parkiecie. SMK musiało w nim uznać wyższość rywali ze Szczawna-Zdroju.

Pierwsza kwarta była niezwykle wyrównana, ale w pewnym momencie lepiej w ofensywie radzili sobie koszykarze SMK, którzy prawie za każdym razem punktowali, co dało im zwycięstwo w tej części meczu 24:21. Warto odnotować, że pierwsze punkty dla SMK w tej kwarcie zdobył Jakub Botuszyn. Cyprian Benier otworzył wynik drugiej kwarty celnym rzutem za dwa punkty. Akcja zakończona dwutaktem. Po chwili kolejne dwa punkty dorzucił rozgrywający Mateusz Bunkiewicz. Niestety dla SMK, goście zaczęli odrabiać straty i skutecznie gonili wynik. Własne błędy doprowadził do tego, że podopieczni Bartłomieja Józefowicza poczuli się na lubińskim parkiecie pewniejsi. To końca trzeciej kwarty SMK utrzymywało prowadzenie. W czwartej części meczu gra nie przypominała już tej z początku spotkania. Natomiast szczawieński zespół atakował rzucając praktycznie z każdej pozycji osiągając dużą różnicę punktową. SMK przegrało mecz 83:91.

– Znaliśmy mocne strony rywali i staraliśmy się je ograniczyć. Jednocześnie cały czas utrzymywaliśmy szybkie tempo gry, bo na poziomie trzeciej ligi jest to nasz atut – podkreśla Bartłomiej Józefowicz, szkoleniowiec Miejski Klub Sportowy Szczawno Zdrój.

– Ci młodzi zawodnicy przez cały czas stały progres. Trudno oczekiwać, że będą przeważali losy meczu będąc na boisku, ale trzeba ich do tego właśnie przygotować. Nie narobili strat, nie porobili błędów przy grze jeden na jeden. Generalnie, jako zespół zrobiliśmy sporo strat i wynik był taki, a nie inny. Też za dużo dawaliśmy przeciwnikowi stawać na linii rzutów wolnych, bo z czterdzieści mieli na spokojnie – komentuje Radosław Czerniak, trener SMK Lubin.

Lubin, Hala RCS przy ul. KEN 17b
SMK Lubin – Miejski Klub Sportowy Szczawno Zdrój 83:91 (1 kwarta: 24:21, 2 kwarta: 23:24, 3 kwarta: 23:24, 4 kwarta: 13:22)

Fot. Mariusz Babicz


POWIĄZANE ARTYKUŁY