Luty z polskim kinem

61

„Ederly”, „Ostatnia rodzina”, „Szkoła uwodzenia Czesława M.” oraz „Jestem mordercą” – te filmy będzie można obejrzeć w lutym w cyklu Kultura Dostępna w lubińskim kinie Helios. Najbliższy seans odbędzie się już jutro, 2 lutego.

Ederly 2

Kultura Dostępna to cykl, który prezentuje dobre polskie kino, ale za to w niewielkiej cenie. Bilety kosztują bowiem 10 zł. W tym roku rozpoczęła się szósta już edycja tego projektu. Za nami kilka seansów, a w czwartek o godzinie 18 kolejny pokaz z cyklu Kultura Dostępna. 2 lutego będzie można obejrzeć film „Ederly”.

Tytułowe Ederly to miasto istniejące poza czasem, na granicy realnego świata i snu. Może się wydawać, że istnieje tylko po to, by mógł do niego trafić główny bohater – Słow. Miasto osacza bohatera, któremu zostają przypisane nowe tożsamości. Film można określić jako surrealistyczną komedię z elementami kryminału lub filozoficzny traktat o życiu. Nierealistyczną fabułę wspiera realistyczna warstwa wizualna, a czarno-białe zdjęcia nawiązują do stylistyki kina niemego.

W lutym w Kulturze Dostępnej wyświetlone zostaną także filmy: „Ostatnia rodzina” 9 lutego, „Szkoła uwodzenia Czesława M.” 16 lutego oraz „Jestem mordercą” 23 lutego.

Szczegóły można znaleźć na stronie www.helios.pl.

Poniżej recenzja filmu „Ederly” Łukasza Maciejewskiego.

Miasteczka Ederly nie znajdziemy na mapie. Istnieje tylko w wyobraźni Piotra Dumały, a ściślej w jego śnie – gdyż, jak twierdzi reżyser, ten tytuł po prostu mu się przyśnił. Dumała jest twórcą wolnym, wciąż poszukującym nowych doświadczeń. Kiedy status absolutnego klasyka polskiej animacji okazał się dlań niewystarczający, twórca postanowił rozszerzyć działalność na inne pola artystycznej i filmowej aktywności. Debiutował „Lasem” – filmem nominalnie fabularnym, ale wyglądającym trochę jak artystyczny tunel, łączący świat animacji z żywym planem. „Ederly” w tym kontekście wydaje się produkcją nieco bardziej konwencjonalną. Ekstrawagancką, ale już komunikatywną, wnoszącą do twórczości Dumały sporo (czarnego co prawda) poczucia humoru.

Reżyser czerpie w „Ederly” pełnymi garściami z literackiej i filmowej klasyki. To jednak dialog artysty z innymi artystami, rodzaj hołdu, nie kopia czy bezpośrednie nawiązania. Z „Salta” Konwickiego powtórzony został na pewno motyw przybysza (w tej roli Mariusz Bonaszewski) który pojawia się trochę przez przypadek w miejscu, w którym niemal każdy widzi w nim kogoś innego. Słow niczym grany przez Zbyszka Cybulskiego Kowalski-Malinowski z arcydzieła Tadeusza Konwickiego, staje się czyimś ojcem, bratem, cierpi za winy niepopełnione i równie niezasłużenie zostaje obdarzony afektem przez piękną służącą (Aleksandra Popławska).

Na pewno w tym filmowym eksperymencie trzeba i warto docenić reżyserskie ambicje, wysmakowane zdjęcia Adama Sikory czy pełne wigoru role drugiego planu – z brawurowym epizodem gosposi na plebanii granym przez Aleksandrę Górską. „Ederly” nie jest propozycją dla każdego, ale widzowie lubiący w kinie rzeczy mniej oczywiste, nielinearne, będą usatysfakcjonowani.

Łukasz Maciejewski


POWIĄZANE ARTYKUŁY