– Komunii nie będzie – usłyszeli rodzice. Lutnia, która od wielu lat organizowała majowe przyjęcia dla dzieci, została zamknięta. Prowadząca ją kobieta, jak gdyby nigdy nic, jeszcze w połowie kwietnia ustalała z rodzicami menu. Choć miała wypowiedzianą umowę, nie wspomniała o tym ani słowem. Wielu lubinian zostało na lodzie.
– We wtorek zadzwoniła do mnie koleżanka z pytaniem czy to prawda, że Lutnia jest zamknięta – opowiada lubinianka, która już we wrześniu ubiegłego roku zarezerwowała miejsce na imprezę komunijną w tym lokalu. – W Lutni od jednego z pracowników dowiedziałam się, że kierowniczka rzeczywiście oddała klucze, a lokal został zamknięty – dodaje zdenerwowana. – Byłam załamana. W niedzielę moje dziecko idzie do komunii. Nie wiedziałam co mam zrobić.
Lubinianka na gwałt rozpoczęła poszukiwania nowego lokalu. W podobnej sytuacji jak ona znalazło się wiele osób. Lutnia od lat organizuje bowiem przyjęcia komunijne. Miejsce zarezerwować trzeba wcześniej. Co roku obłożenie jest bardzo duże.
– Zaliczkę zapłaciłam jeszcze we wrześniu ubiegłego roku – mówi lubinianka. – W połowie kwietnia przyszłam uzgodnić menu z kierowniczką. Ani słowem nie wspomniała, że komunia może się nie odbyć.
I właśnie o to właśnie ma największy żal: – Nie można było wcześniej uprzedzić? Wielu ludzi zostało postawionych w trudnej sytuacji – zauważa nasza Czytelniczka.
Jak się okazuje, można było uprzedzić klientów. Kobieta, która dzierżawiła lokal od Społem, od dawna wiedziała, że Lutni grozi zamknięcie.
– Pani kierowniczka ponad miesiąc temu dostała wypowiedzenie – informuje Józef Wołoszczak, szef administracji Społem. – Czwartego maja oddała klucze. Jednak o tym, że dostanie wypowiedzenie widziała dużo wcześniej, już w lutym. Miała spłacać zadłużenie, do jakiego doprowadziła. Ponieważ tego nie robiła, w kwietniu wypowiedzieliśmy jej umowę – dodaje.
Lutnia została zamknięta. Na drzwiach lokalu powieszono informację, że będzie tak „do odwołania”. Jak zapewnia Józef Wołoszczak, restauracja będzie funkcjonował dalej. Ma nadzieję, że jeszcze w maju Społem podpisze umowę z nowym dzierżawcą.
– Przykro mi, że wiele osób zostało postawionych w takiej sytuacji, jednak nie mieliśmy na to wpływu – dodaje szef administracji. – Lokal pozostawiony został w ruinie. Teraz robimy inwentaryzację.
Do byłej kierowniczki Lutni nie udało nam się dodzwonić. Nie odbiera telefonu, a na jej skrzynce nie ma już miejsca, aby zostawić wiadomość.
– W środę ta pani do mnie zadzwoniła i obiecała, że odda zaliczkę – dodaje lubinianka, która chciała zorganizować przyjęcie. – Co mi po pieniądzach, skoro znalazłam się w tak niekomfortowej sytuacji? – pyta rozczarowana.
Marta Czachórska