Lubińskie szkoły wolne od koronawirusa

1858

– Powoli wracamy do normalności. Oczywiście, na tyle, na ile pozwalają nam panujące warunki i obostrzenia – mówią zgodnie przedstawiciele miasta i powiatu, będący organami prowadzącymi dla przedszkoli, szkół podstawowych i średnich. Czy po niespełna dwóch tygodniach od otwarcia placówek oświatowych pojawiły się jakieś problemy?

– Dyrektorzy dotąd nie zgłaszali nam żadnych problemów, jeśli chodzi o szkoły podstawowe – mówi Andrzej Pudełko, naczelnik wydziału oświaty lubińskiego magistratu. – Jeśli chodzi o funkcjonowanie szkół w dobie pandemii, zostawiliśmy dyrektorom pewną dowolność w organizacji pracy w ich placówce. Każdy z budynków jest bowiem inny, każdy ma inne warunki, ale z tego co się orientuję, w żadnej placówce dyrektor nie zdecydował np. o konieczności noszenia przez uczniów maseczek we wspólnych przestrzeniach – informuje Andrzej Pudełko, naczelnik wydziału infrastruktury w lubińskim magistracie.

W przedszkolach jest nieco inaczej. Z każdym dniem w placówkach jest mniej maluchów. Powód jest niemal ten sam, jak co roku – wrzesień i październik to czas kiedy maluchy zaczynają kichać i prychać. – Co roku wraz z nadejściem jesieni, przychodzą pierwsze infekcje. Tym razem – ze względu na koronawirusa – rodzice wzięli sobie jednak do serca zalecenia, by nie przyprowadzać dzieci nawet z lekkim kaszlem czy katarem. W efekcie na początku września w naszych placówkach mieliśmy 1900 maluchów, a teraz niespełna 1500 – tłumaczy naczelnik Pudełko.

Należy wziąć też pod uwagę, że w czasie wakacji w przedszkolach było zaledwie 300 dzieci, a we wrześniu przyszło ich 1900. – Te dzieci przez prawie pół roku były w domu, teraz są w grupie, wśród rówieśników, pojawiły się też nowe maluchy. To wszystko jest źródłem kolejnych infekcji – przypomina Andrzej Pudełko.

Szczególnie jeśli chodzi o tych najmłodszych lubinian, pojawia się też niezadowolenie wśród niektórych rodziców. Większość dyrektorów szkół i przedszkoli zdecydowała bowiem, że rodzice i opiekunowie nie mogą wchodzić z dziećmi na teren placówki oświatowej. Tak jest po prostu bezpieczniej. – I tego część rodziców nie chce zaakceptować. Mamy nadzieję, że z czasem ta sytuacja się jakoś unormuje i co najważniejsze, że wśród naszych uczniów, ani pracowników szkół nie będzie żadnych zakażeń koronawirusem – podkreśla naczelnik wydziału oświaty.

W podobnym tonie wypowiada się Aleksander Bobowski, dyrektor departamentu edukacji w Starostwie Powiatowym w Lubinie. W podległych powiatowi szkołach średnich dotąd – na szczęście – także nie pojawił się koronawirus. – Nasza sytuacja jest dużo łatwiejsza, bo do naszych placówek uczęszczają niemal dorośli już uczniowie. Są rozsądni i świadomi, że wszystkie działania podejmowane są w trosce o ich zdrowie – podkreśla Aleksander Bobowski.

Dotąd żaden dyrektor szkoły średniej nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń, jeśli chodzi o uczniów, nauczycieli czy rodziców. – Praca szkoły po tych kilkunastu dniach od rozpoczęcia idzie całkiem sprawnie. Nasi uczniowie w przestrzeniach wspólnych noszą maseczki ochronne, dodatkowo np. w I LO to nauczyciele przychodzą do uczniów, a nie odwrotnie. Oczywiście np. w kształceniu zawodowym uczniowie muszą się przemieszczać i zmieniać sale, ale przebiega to naprawdę sprawnie. I liczymy, że nie wydarzy się nic, co zakłóci normalną, stacjonarną pracę szkół – podsumowuje Bobowski.


POWIĄZANE ARTYKUŁY