Lubińskie defile na jednej płycie

172

Powstała trzecia już płyta, trwająca ponad dwie godziny, w całości nagrana na instrumentach z lubińskiej fabryki Defil. Fani zacierają ręce, inni reagują powątpiewaniem. Co wyjątkowego jest w tych gitarach?

Fot. bonimedia

Mimo że według wielu nie były to instrumenty najwyższych lotów, są tacy, którzy ich specyficzne brzmienie mogliby wychwalać godzinami. Mowa o produktach fabryki instrumentów lutniczych Defil.

Wielu muzyków wiąże z tą firmą niemały kawałek swojej historii. Produkowane w Lubinie gitary w czasach PRL-u były jedyną alternatywą dla ciężko dostępnych instrumentów z Zachodu. Przedsiębiorstwo powstało po wojnie, w 1947 r. Ostatnie sztuki opuściły fabrykę w 2001 r. 

Emil Bonifaczuk, który postanowił stworzyć płytę w całości zagraną na instrumentach wyprodukowanych w Defilu, właśnie świętuje pojawienie się trzeciego krążka „The Feel od Defil”, wpieranego przez Ośrodek Kultury Wzgórze Zamkowe. Ten kolekcjoner gitar i defilomaniak poprzez swój projekt chce propagować wiedzę na temat instrumentów, które były produkowane w Dolnośląskiej Fabryce Instrumentów Lutniczych w Lubinie w latach 1947-2001.

Fot. bonimedia

– Wiem, że zdania są podzielone – dla jednych to przeżytek, dla innych sentyment i klasyk. Dziś instrumenty te mają wartość nie tylko użytkową, ale i kolekcjonerską. Czas upływa nieubłaganie, a ich wartość historyczna stale rośnie – mówi Emil Bonifaczuk.

Niecodzienny pomysł pojawił się w 2015 r. po rozmowach ze Wzgórzem Zamkowym. – W 2015 roku po prostu wpadłem na pomysł stworzenia kompilacji utworów, w których główną rolę odegrały defile – opowiada Bonifaczuk. Okazało się, że projekt wzbudził niemałe zainteresowanie w środowisku muzycznym. – Nie spodziewałem się, że będzie kontynuacja – dodaje.

– Pierwsza edycja była bardzo międzynarodowa. Na płycie wystąpili muzycy z Francji czy ze Stanów Zjednoczonych. To pokazało, że zainteresowanie defilami jest duże. Druga płyta była bardzo dobra technicznie,  doczekaliśmy się też lubińskiego akcentu w postaci lokalnego zespołu. Trzecia edycja była zaskakująca. Materiał jest tak długi, że przydałoby się wydawnictwo dwupłytowe – to dwie godziny i 15 minut muzyki. Większość uczestników pochodziła z Polski, ale był też gość z Kanady. Nie odrzuciłem żadnego nagrania, co zdarzało się wcześniej. Czasem po prostu nagrania pochodziły z prób i nie spełniały wymogów technicznych. Teraz się tak nie zdarzyło. Zainteresowanie kultowym brzmieniem jest duże. Do takiego projektu zgłasza się kilkudziesięciu muzyków – cieszy się Bonifaczuk.

Na defilowym albumie znalazły się utwory i improwizacje (większości gitarowe) zarówno profesjonalnych muzyków, jak i amatorów, nagrane na różnych modelach instrumentów Defil. Wśród gitar basowych pojawiły się takie ciekawe modele jak: Mambo, Rytm, Luna, Orlik 2 czy ostatni bas produkowany w fabryce (ze strunami przewlekanymi przez korpus) – Aster Bas 2. Pasjonaci sześciu strun z pewnością z dużym zainteresowaniem posłuchają taki modeli, jak: Samba, Rumba, Carioca, Melodia 2, Kosmos, Aster, Aster Rock, Aster Lux, jak również akustyków: Jumbo W 6, Jazz czy też bardzo rzadkiego modelu Defil Folk (mahoniowa płyta dolna i boczki, palisandrowy mostek).

A skąd sentyment? – Mój pierwszy instrument pochodził z Defilu – to gitara klasyczna, kupiona gdzieś w składnicy harcerskiej w latach 80. Moja pierwsza gitara elektryczna jest również defilowa. Dorwałem ją dawno temu w komisie – opowiada Emil Bonifaczuk.

– Na razie nie planuję kontynuacji projektu, ale czas pokaże – dodaje muzyk.

Album z plikami MP3 do pobrania. Patronat nad płytą objął m.in. Ośrodek Kultury Wzgórze Zamkowe w Lubinie.


POWIĄZANE ARTYKUŁY