Pod koniec tygodnia w mediach społecznościowych pojawiła się informacja, że lubiński oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Jego wolontariusze apelowali o pomoc w znalezieniu nowego miejsca, w którym mogliby kontynuować swoją misję. Jeśli by się nie udało, musieliby podjąć decyzję o wstrzymaniu działalności…
– Kochani jesteśmy zmuszeni do zaprzestania pomocy porzuconym i skrzywdzonym zwierzętom. Mamy zaledwie kilka dni na opuszczenie obecnego, użyczonego terenu i nie mamy gdzie się przenieść – można było przeczytać w emocjonalnym wpisie na profilu facebookowym TOZ Lubin, który pojawił się w czwartek.
By Towarzystwo nadal mogło funkcjonować i prowadzić charytatywną działalność, potrzebowało ogrodzonego terenu z dostępem do wody i prądu. Mogło być na użyczenie lub na wynajem.
– Bez tego nie jesteśmy w stanie dalej działać i nieść pomocy najbardziej skrzywdzonym, porzuconym i często już niechcianym zwierzakom. Ci, którzy obserwują nas od dawna, wiedzą, jak zależy nam na odpowiedniej opiece, zapewnieniu namiastki kochającego domu, często leczymy zwierzaki w krytycznym stanie i walczymy o nie do końca – mówiła nam w czwartek Marta Sprycha, inspektor ds. ochrony zwierząt z lubińskiego TOZ-u.
– Ludzie nam zgłaszają różne interwencje, a my nie możemy nigdzie jechać, bo i tak nie mielibyśmy gdzie trzymać tych zwierząt – podkreślała.
W piątek jednak przyszła pozytywna informacja. Z TOZ-em skontaktowali się przedstawiciele Urzędu Miejskiego w Lubinie. Odbyło się spotkanie i udało się znaleźć rozwiązanie tej sytuacji. Szczegóły podane zostaną po kolejnym spotkaniu, które ma się odbyć w poniedziałek.