To wyjątkowe, jubileuszowe Lubińskie Betlejem. Zamiast jednego dnia, trwa aż cztery. Do tego wyszło poza budynek Centrum Kultury Muza, gdzie odbywało się do tej pory. – Rzeczywiście, organizujemy tę imprezę już po raz dziesiąty. Czy teraz zawsze będzie wyglądać jak w tym roku? Nie wiem. Nie mamy czasu pomyśleć – śmieje się Elżbieta Miklis, kierownik Domu Dziennego Pobytu Senior, jednego z organizatorów wydarzenia.
Lubińskie Betlejem stało się przedświąteczną tradycją. Zawsze wprowadzało mieszkańców w bożonarodzeniowy nastrój, nawet jeśli na dworze brakowało śniegu. Tego dnia nie brakowało za to nigdy małych Mikołajów, elfów, aniołków, śnieżynek czy reniferów, za które przebierały się dzieci z miejskich przedszkoli i szkół. W tym roku również pojawiły się świąteczne postacie, ale sama impreza wygląda już zupełnie inaczej.
– Przedłużyliśmy ją do czterech dni – przyznaje Elżbieta Miklis. – Rozpoczęliśmy mikołajkami 6 grudnia. Było pysznie, kolorowo i czerwono od mikołajkowych czapeczek. Od tego też dnia do obecnej chwili na rynku trwa Jarmark Bożonarodzeniowy. Można coś zjeść, wypić grzaniec. Jest szopka z żywymi zwierzętami. Przepiękna choinka i cudowna świąteczna iluminacja. Cała gama cudowności, które mają wprowadzić wszystkich w świąteczny nastrój – mówi.
Od czwartku również na scenie ustawionej pod ratuszem występują młodsi i starsi. Dominuje oczywiście repertuar świąteczny. Dziś zaś występy odbywały się nie tylko na dworze, ale również w Muzie. To właśnie w tym miejscu przez wszystkie te ubiegłe lata gościło Lubińskie Betlejem. Tym razem zdecydowano, że zaprezentują się tu ci najmłodsi, czyli przede wszystkim dzieci ze żłobków oraz przedszkoli. I jak zwykle maluchy nie zawiodły. W Muzie zaroiło się od wesołych aniołków, elfów oraz Mikołajów.
– Zazwyczaj na Lubińskim Betlejem występowały starsze grupy z naszego przedszkola. Tym razem zaprezentują się dzieci z kółka muzyczno-tanecznego Optymistyczna Dziesiątka – wyjaśnia Marzena Malinowska z Przedszkola nr 10 w Lubinie, zdradzając, że przedszkolaki przygotowywały się zaledwie trzy dni. – Wysyłałyśmy zgłoszenie kilka razy, ale system je odrzucał, więc myślałyśmy, że nici z występu. A tu w ostatniej chwili zadzwonili do nas organizatorzy i okazało się, że występujemy – śmieje się.
Gdy najmłodsi skończyli swoje prezentacje, wszyscy ponownie przenieśli się na rynek. Sporo będzie się tu działo także w niedzielę. Między innymi o godzinie 15 pojawią się Mikołaje na motocyklach.
Czy już zawsze Lubińskie Betlejem będzie tak wyglądało?
– Nie mamy czasu o tym pomyśleć, tyle pracy – przyznaje Elżbieta Miklis. – W tym roku testujemy nowe rozwiązania. Obserwujemy i wyciągamy wnioski. Pewne rzeczy zapewne trzeba będzie zmienić. Zobaczymy – uśmiecha się, dodając, że jedno jest pewne – Lubińskie Betlejem na pewno nie zniknie, bo ta impreza to był strzał w dziesiątkę.