Lubińska świąteczna impreza się rozrosła. Czy już tak zostanie?

72

To wyjątkowe, jubileuszowe Lubińskie Betlejem. Zamiast jednego dnia, trwa aż cztery. Do tego wyszło poza budynek Centrum Kultury Muza, gdzie odbywało się do tej pory. – Rzeczywiście, organizujemy tę imprezę już po raz dziesiąty. Czy teraz zawsze będzie wyglądać jak w tym roku? Nie wiem. Nie mamy czasu pomyśleć – śmieje się Elżbieta Miklis, kierownik Domu Dziennego Pobytu Senior, jednego z organizatorów wydarzenia.

Lubińskie Betlejem stało się przedświąteczną tradycją. Zawsze wprowadzało mieszkańców w bożonarodzeniowy nastrój, nawet jeśli na dworze brakowało śniegu. Tego dnia nie brakowało za to nigdy małych Mikołajów, elfów, aniołków, śnieżynek czy reniferów, za które przebierały się dzieci z miejskich przedszkoli i szkół. W tym roku również pojawiły się świąteczne postacie, ale sama impreza wygląda już zupełnie inaczej.

– Przedłużyliśmy ją do czterech dni – przyznaje Elżbieta Miklis. – Rozpoczęliśmy mikołajkami 6 grudnia. Było pysznie, kolorowo i czerwono od mikołajkowych czapeczek. Od tego też dnia do obecnej chwili na rynku trwa Jarmark Bożonarodzeniowy. Można coś zjeść, wypić grzaniec. Jest szopka z żywymi zwierzętami. Przepiękna choinka i cudowna świąteczna iluminacja. Cała gama cudowności, które mają wprowadzić wszystkich w świąteczny nastrój – mówi.

Od czwartku również na scenie ustawionej pod ratuszem występują młodsi i starsi. Dominuje oczywiście repertuar świąteczny. Dziś zaś występy odbywały się nie tylko na dworze, ale również w Muzie. To właśnie w tym miejscu przez wszystkie te ubiegłe lata gościło Lubińskie Betlejem. Tym razem zdecydowano, że zaprezentują się tu ci najmłodsi, czyli przede wszystkim dzieci ze żłobków oraz przedszkoli. I jak zwykle maluchy nie zawiodły. W Muzie zaroiło się od wesołych aniołków, elfów oraz Mikołajów.

– Zazwyczaj na Lubińskim Betlejem występowały starsze grupy z naszego przedszkola. Tym razem zaprezentują się dzieci z kółka muzyczno-tanecznego Optymistyczna Dziesiątka – wyjaśnia Marzena Malinowska z Przedszkola nr 10 w Lubinie, zdradzając, że przedszkolaki przygotowywały się zaledwie trzy dni. – Wysyłałyśmy zgłoszenie kilka razy, ale system je odrzucał, więc myślałyśmy, że nici z występu. A tu w ostatniej chwili zadzwonili do nas organizatorzy i okazało się, że występujemy – śmieje się.

Gdy najmłodsi skończyli swoje prezentacje, wszyscy ponownie przenieśli się na rynek. Sporo będzie się tu działo także w niedzielę. Między innymi o godzinie 15 pojawią się Mikołaje na motocyklach.

Czy już zawsze Lubińskie Betlejem będzie tak wyglądało?

– Nie mamy czasu o tym pomyśleć, tyle pracy – przyznaje Elżbieta Miklis. – W tym roku testujemy nowe rozwiązania. Obserwujemy i wyciągamy wnioski. Pewne rzeczy zapewne trzeba będzie zmienić. Zobaczymy – uśmiecha się, dodając, że jedno jest pewne – Lubińskie Betlejem na pewno nie zniknie, bo ta impreza to był strzał w dziesiątkę.


POWIĄZANE ARTYKUŁY