Idzie jak burza. Dopiero co zdobył tytuł mistrza Polski, a już po dwóch tygodniach zatriumfował w Hiszpanii, przywożąc stamtąd tytuł mistrza Europy. Lubinianin Patryk Walczuk wraca do domu z pucharem i medalem.

Godziny treningów tygodniowo, właściwa dieta, suplementacja, a przede wszystkim upór i uśmiech na twarzy – to przepis na sukces Patryka Walczuka. A lubinianin ma się czym pochwalić. 25-latek w hiszpańskim Santa Susanna zdobył tytuł Mistrza Europy w Men’s Physique do 173 cm wzrostu. Pokonał tym samym 12 rywali w swojej kategorii.
W kategorii Open, gdzie startowali wszyscy zwycięzcy z wszystkich kategorii wzrostowych, uplasował się na drugim miejscu.
– W Hiszpanii byłem od 1 do 6 maja, zawody odbywały się od 2 do 5 maja – relacjonuje Patryk.
Do Hiszpanii pojechał sam, ale czuł wielkie wsparcie rodziny. – Wszystkie zawody były transmitowane on-line na YouTubie. Moi najbliżsi siedzieli i oglądali – mówi lubinianin.
Jak opowiada – do zawodów przygotowywał się sumiennie, przez pewien czas nawet nie pracował, by móc ćwiczyć i rzeźbić ciało. Jak się okazało – opłacało się.
– Jestem pewny siebie i zdaję sobie sprawę z moich możliwości sylwetkowych. Przed zawodami nigdy nie sprawdzam, z kim będę konkurował, bo nie widzę takiej potrzeby. Po prostu robię swoje i skupiam się na treningach, odżywianiu, suplementacji – opowiada Patryk.
Wszak jego motto życiowe to „pracuj w ciszy, niech sukces zrobi hałas”.
– Mimo dużej pewności siebie, byłem lekko zaskoczony werdyktem jurorów. To coś niesamowitego usłyszeć, że jesteś najlepszy w swojej kategorii w całej Europie – uśmiecha się mężczyzna.
Na siłowni jest pięć razy w tygodniu, gdzie ćwiczy ponad dwie godziny. Od kiedy pamięta sport był obecny w jego życiu. Niekoniecznie zawsze była to siłownia – wcześniej piłka nożna czy boks.
A plany na teraz? W końcu forma na wakacje jest już gotowa. – Teraz chciałbym trochę odpocząć – przyznaje Walczuk. – To naprawdę męczące – mówię tu zarówno o treningach, diecie czy nawet samym odwodnieniu – opowiada. – Najbliższe występy w zawodach planuję na sezon jesienno-zimowy – dodaje.
Więcej o Patryku Walczuku pisaliśmy TUTAJ.
Fot. archiwum Patryk Walczuk