Lubinianin mistrzem Polski w kategorii Fitness

4384

Jedni utrzymują formę sezonowo, inni przez okrągły rok. O tym, że od dbania o sylwetkę nie ma urlopu przekonuje nas Patryk Walczuk, czego sam jest chodzącym przykładem – telefon od nas, odebrał na siłowni. Młody lubinianin właśnie zdobył tytuł mistrza Polski w kategorii Fitness Plażowe, a przed nim Międzynarodowa Federacja IFBB. – Nie ma drogi na skróty. To ciężka praca, ale i wielka satysfakcja – mówi lubinianin.

Patryk Walczuk w spodenkach z numerem 90

Właśnie kończy się majówka, a dla wielu była to pierwsza okazja, by na działce lub nad wodą odkryć trochę ciała. On nie ma z tym problemu, niezależnie od pory roku. W chwili publikacji artykułu przebywa w Santa Susana w Hiszpanii, gdzie mierzy się z innymi kulturystami na Mistrzostwach Europy w Kulturystce i Fitness.

Chociaż ma dopiero 24 lata, na siłowni spędził więcej czasu niż niejeden dojrzały mężczyzna. Jest tu pięć razy w tygodniu, gdzie ćwiczy ponad dwie godziny. Od kiedy pamięta sport był obecny w jego życiu. – Wcześniej piłka nożna, trochę boksowałem – wylicza Patryk Walczuk. – Jednak to co najbardziej mnie cieszy, to siłownia – uśmiecha się.

– Sam zobaczyłem w sobie potencjał, co było też poparte przez opinię rodziny i przyjaciół. Nigdy się nie wstydziłem swojego ciała, więc chętnie wychodzę na scenę – mówi Patryk. Trzy lata temu zadebiutował na scenie i od razu wspiął się na podium. Do tej pory nie odpuszcza i osiąga najwyższe w swoich kategoriach noty.

Młody lubinianin na Mistrzostwach Polski w Kulturystyce i Fitness, zdobył tytuł mistrza Polski w kategorii Fitness Plażowe do 173 cm wzrostu. Patryk od trenerów kadry narodowej usłyszał, że ma sylwetę na europejskie i światowe podium.

– Mistrzostwa Polski w Kulturystyce i Fitness, które odbyły się na Targach Kielce, były również eliminacjami na Mistrzostwa Europy w Kulturystyce i Fitness w Santa Susana w Hiszpanii. Od kadry narodowej dostałem powołanie na ten wyjazd. Trener powiedział, że widzi we mnie potencjał – opowiada mężczyzna.

W tym sporcie najważniejsza jest prezencja. – Można mieć wybitną sylwetkę, ale jeśli nie umiesz się sprzedać, będzie słabo. Szeroki uśmiech, aparycja, wysmarowane ciało bronzerem i to jest ta adrenalina – relacjonuje Patryk.

– To ciężki sport i nie ma drogi na skróty. Chociaż startuję w spodenkach, to nogi są moim atutem. Aktualnie nie pracuję, by w pełni poświęcić się zawodom. Wszystko do czego doszedłem, zrealizowałem własnym sumptem. To sport, który potrzebuje dużych nakładów finansowych – dobra dieta, odżywki. Szczególnie jeśli chce się wspiąć wysoko – wylicza lubinianin. – Na tę chwilę dorabiam sobie jedynie jako trener personalny – dopowiada.

A wszystkich, którzy chcą schudnąć 10 kg do wakacji, musimy rozczarować – to nie najlepszy pomysł. – Chudnięcie to cel długofalowy. Trzeba mieć w sobie dużo pokory – zdradza profesjonalista. – Moje motto to: „pracuj w ciszy, niech sukces zrobi hałas” – uśmiecha się Patryk.

Zainteresowani, którzy chcieliby śledzić sukcesy Patryka Walczuka, odsyłamy na jego stronę internetową.

Fot. archiwum Patryk Walczuk


POWIĄZANE ARTYKUŁY