Legnica przechodzi horror, w Lubinie sytuacja opanowana

93

Epicentrum tropikalnej burzy znalazło się nad Legnicą, a ściślej nad ogromnym i zabytkowym Parkiem Miejskim. To właśnie stąd najwięcej osób trafiło do szpitala. Przed dziewiętnastą, kiedy zerwała się trąba powietrzna, było tam wielu spacerowiczów z dziećmi.

– Mieszkańcy nie poznają tego malowniczego i od lat pieczołowicie pielęgnowanego miejsca – mówi przerażony Piotr Wajs z lubińskiej TV Regionalnej, który wraz ze sztabem kryzysowym latał samolotem nad Legnicą. – Obraz nędzy i rozpaczy – przyznaje oniemiały tym, co zobaczył u naszych sąsiadów.

Czwartkowa nawałnica zebrała niestety także śmiertelne żniwo. Na Jeziorze Kunickim utopił się wędkarz. Ofiara to mężczyzna, w wieku około 60 lat, który wraz z kolegą łowił ryby.

– Kiedy nadeszła trąba powietrzna, w parę sekund poprzewracało wszystkie łodzie – relacjonuje Krzysztof Wolak, wiceprezes Dolnośląskiego Wodnego Pogotowia Ratunkowego w Legnicy. – Na wodzie zobaczyliśmy dryfującą jednostkę, której dna ostatkami sił trzymał się przerażony mężczyzna. Jemu udało się przeżyć. Niestety, szczęścia zabrakło jego przyjacielowi, któremu zabrakło sił, by utrzymać na powierzchni – dodaje WOPR-owiec.

Pomimo szalejącej burzy, ratownicy WOPR zdecydowali się na poszukiwanie ciała zaginionego. Ofiara i jego kompan nie mieli na sobie kapoków. Pozostałe osoby, którym poprzewracało w trakcie trąby powietrznej łodzie i motorówki, mieli na sobie kamizelki ratunkowe. – I to ich uratowało, inaczej ofiar byłoby znacznie więcej – przyznaje Krzysztof Wolak.

W Legnicy starty są ogromne. Szpital przeżywa prawdziwe oblężenie. Dla porównania w Lubinie pojawił się jeden pacjent, u naszych sąsiadów około stu. Stan co najmniej dwóch z nich jest ciężki.

Część miasta do tej pory nie ma prądu. Niektórych lokatorów trzeba było ewakuować. Z wielu, a zwłaszcza poniemieckich kamienic, pozrywało dachy. W mieście panują egipskie ciemności. Przerażeni mieszkańcy wychodzą jednak z domów, by na własne oczy zobaczyć ogrom zniszczeń.

– Nikt nie płacze nad skasowanymi autami i pozrywanymi dachami. Cieszymy się, że w ogóle żyjemy – mówi Marian Majewski, który ma 76 lat i w życiu nie widział czegoś takiego. Nawałnica zniszczyła mu nie tylko rocznego passata, ale cały ogród. – Nie czas żałować róż, gdy płoną lasy – mówi zmartwiony.

– Prawdziwy szok legniczan czeka dopiero jutro, kiedy wzejdzie świt – mówi nasz kolega z TV Regionalnej w Lubinie. – Takiego kataklizmu to miasto jeszcze nie pamięta.

– Chyba nawet powódź w 1977 roku nie wyrządziła tylu szkód – mówią doświadczeni strażacy i apelują, by nie przyjeżdżać w najbliższym czasie do Legnicy. – Nawet nie wiemy, które drogi będą przejezdne. Katastrofa – przyznają zgodnie.

Małżeństwo po czterdziestce było w czasie trąby powietrznej z suczką na spacerze. Nie mieli się nawet, gdzie schronić, gdy ponad stuletnie drzewa zaczęły się łamać, jak zapałki. Położyli się na polanie między psem i trzymali za ręce. – Modliliśmy się tylko o bezbolesną śmierć – wycedziła do sąsiadów rozdygotana kobieta.

Do legnickiego szpitala wciąż zgłaszają się kolejni pacjenci.


POWIĄZANE ARTYKUŁY