Laurka marzy, by wrócić do domu. Wcześniej musi pokonać białaczkę

3876

Na ciele Laurki pojawiły się drobne plamki. Rodzice uznali, że zapewne uderzyła się podczas treningu. W końcu jest zapaloną tancerką, zaczęła jeździć na turnieje, odnosić sukcesy… Ale kiedy plamek było więcej, wybrali się do lekarza. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie: oddział pediatryczny, a następnego dnia klinika „Przylądek Nadziei” we Wrocławiu. I ta straszna diagnoza: ostra białaczka limfoblastyczna. Jutro 8-letnia Laura przyjmie pierwszą dawkę chemioterapii… Rodzice apelują w sieci o wsparcie w leczeniu ich ukochanej córeczki!

W klinice na razie Laurka musi być odizolowana od rówieśników, towarzyszy jej tylko jedno z rodziców. Jutro przed nią pierwsza dawka chemioterapii

Spokojne dotąd życie rodziny Giżów wywróciło się tak nagle. Dotąd tata jeździł na służbę do legnickiej komendy, gdzie pracuje, mama zajmowała się domem i dziećmi: 8-letnią Laurką, uczennicą drugiej klasy w Szkole Podstawowej nr 14 w Lubinie oraz jej młodszym braciszkiem Ignacym.

Chłopiec wymaga więcej opieki, ma orzeczenie o niepełnosprawności ze względu na zaburzenia ze spektrum autyzmu. Rodzeństwo jest bardzo zżyte, dotąd spędzali ze sobą niemal każdą wolną chwilę. Oczywiście wtedy, gdy nie byli w szkole i przedszkolu, a także wtedy, gdy Laura nie była na treningu. Bo taniec stał się jej ogromną pasją…

Laurka ze swoim 4-letnim braciszkiem Ignasiem

– I nagle, 18 listopada, nasze życie się zatrzymało. Na udach córki pojawiły się dwie sinoczerwone plamy. Myśleliśmy, że to drobnostka, ale plamy zaczęły się mnożyć, a Laura z naszej małej iskierki, zmieniła się w apatyczną, zmęczoną dziewczynkę, bez swojego charakterystycznego uśmiechu – opowiada Agata Giża, mama 8-latki.

Dziewczynka wraz z najbliższą rodziną

Lekarz z przychodni natychmiast skierował 8-latkę do szpitala, a ten – po wstępnych badaniach – do wrocławskiej kliniki onkologicznej.

– Tam usłyszeliśmy diagnozę, która zmroziła nas do szpiku kości: ostra białaczka limfoblastyczna – złośliwy nowotwór krwi – przyznaje pani Agata. – Od tygodnia jesteśmy w klinice, Laurka przeszła pierwsze zabiegi, jutro otrzyma pierwszą dawkę chemii. Córeczka bardzo źle znosi pobyt tutaj, nagle wyrwaną ją z jej środowiska, odcięto od braciszka, od koleżanek, od tańca… Rozmawia tylko z nami, z rodzicami, nie umie sobie poradzić z tym, co ją spotkało…. A najgorsze, że ona nie jest świadoma tego, co ją czeka – dodaje cicho.

Z dnia na dzień 8-latka musiała zamienić salę taneczną na salę zabiegową

Przed dziewczynką co najmniej dwumiesięczny pobyt w „Przylądku Nadziei”, później chwilowa przepustka i znów powrót do szpitala. Leczenie potrwa około dwóch lat.

– Spędzimy tutaj święta. Każdy czas jest zły, ale ten jest najgorszy. Opiekujemy się nią na zmianę, teraz ja przyjechałam do domu, do synka, mąż jest z córeczką. Ignaś też ciągle płacze i pyta, kiedy siostra wróci. Są bardzo zżyci, a my nie wiemy, co mu powiedzieć. Musimy też bardzo dbać o własne zdrowie, bo każda, nawet najmniejsza infekcja spowoduje, że nie będziemy mogli być przy Laurze – podkreśla Agata Giża.

Rodzice założyli zbiórkę w internecie, bo już teraz wiedzą, że leczenie córeczki wiąże się z dużymi kosztami. Środki są potrzebne na: dojazdy do Wrocławia na leczenie, leki, suplementy diety, specjalistyczną żywność i witaminy, które wspierają organizm Laury, rehabilitację, która będzie konieczna po chemioterapii czy specjalistyczną pomoc, która pozwoli Laurze przetrwać ten trudny czas.

Każdy, kto chciałby pomóc dziewczynce, może to zrobić TUTAJ.

Przed nami święta, dzieci piszą list do Mikołaja, proszą o nowe zabawki. A Laura marzy tylko o jednym: wrócić do domu, do braciszka, do szkoły, do swoich przyjaciół i do ukochanego tańca.

– Jako rodzice zrobimy wszystko, aby to marzenie się spełniło, ale nie poradzimy sobie bez Waszej pomocy – apelują rodzice, Agata i Sebastian Giża.

Fot. archiwum rodziny


POWIĄZANE ARTYKUŁY