Wicestarosta lubiński Piotr Czekajło po raz kolejny bezpardonowo zaatakował naszą redakcyjną koleżankę. Tym razem zrobił to publicznie, w obecności dziennikarzy i kupców, którzy pojawili się wczoraj w siedzibie powiatu, by oprotestować pomysł budowy hali obok stadionu.
– W drodze łaski obecnej tutaj pani redaktor nie wytoczyłem procesu za kłamstwa, jakie wypisywała – zwrócił się do Marioli Samotichy, autorki reportażu, który w listopadzie ubiegłego roku ukazał się na łamach „Wiadomości Lubińskich” i portalu lubin.pl.
Materiał dotyczył problemów jednego z mieszkańców Lubina, który walczył z urzędnikami starostwa w sprawie budowy domu. Nie mógł się zgodzić na bezprawne – jego zdaniem – działania sąsiadki, którą okazała się… siostra Piotra Czekajły.
– W momencie, kiedy oprotestowałem tę budowę w starostwie, nie zdawałem sobie sprawy z istniejących powiązań rodzinnych – mówił nam wówczas mieszkaniec Lubina, Jarosław Michniewicz. – Z moich ustaleń wynika jednak, że powstający budynek należy do ludzi skoligaconych z władzami starostwa powiatowego. W tym miejscu buduje się siostra wicestarosty Piotra Czekały, dyrektorem wydziału architektoniczno-budowlanego w starostwie jest z kolei kuzynka wicestarosty – te wszystkie powiązania powodują, że składane przeze mnie skargi były automatycznie odrzucane. Jak jest się siostrą wicestarosty, to można sobie robić to, co nam się podoba – narzekał lubinianin.
Wicestarosta, pytany o to, czy wydawane przez starostwo decyzje to nepotyzm czy może zbieg okoliczności, stanowczo zaprzeczył jakimkolwiek powiązaniom ze sprawą.
– To nie jest nepotyzm. Mam dość dużą rodzinę. Jej członkowie rejestrują też pojazdy, pracują w wydziale komunikacji, budują i załatwiają różnego rodzaju inne rzeczy w starostwie, a więc nie widzę tutaj żadnego problemu. Powiązania rodzinne nie miały wpływu na wydawane decyzje. Były one weryfikowane przez wojewodę, który utrzymał w mocy decyzję starosty. Rozumiem rozżalenie pana Michniewicza, natomiast mogę powiedzieć, że wszystkie sprawy były rozwiązywane zgodnie z przepisami prawa, zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego. Moja osoba była z tego postępowania wyłączona, nie ja opracowywałem i podpisywałem decyzji i uważam, że wszystko odbywało się z godnie z prawem i z wszelkimi procedurami – zapewniał wówczas Czekajło, przy okazji przyznając się do rodzinnych koligacji w urzędzie.
Po publikacji tego materiału Piotr Czekajło zadzwonił do redakcji i kategorycznie zażądał usunięcia tekstu z portalu, a następnie pogroził sądem i rzucił słuchawką. Na tym jednak nie koniec jego ataków pod adresem dziennikarki Marioli Samotichy. Wczoraj znów ją zaatakował.
Jako szef redakcji nie mogę pozwolić na takie zachowanie wobec moich dziennikarzy, którzy dokładają wszelkiej staranności w trakcie wykonywania tego niełatwego zawodu. Aby udowodnić, że redaktor portalu lubin.pl nie kłamała cytując urzędnika starostwa, zadaliśmy sobie trud i odnaleźliśmy archiwalną wypowiedź Piotra Czekajły.
Naszych Czytelników zachęcamy do odsłuchania załącznika. Przy tej okazji serdecznie dziękuję za pomoc w odnalezieniu materiału redaktor Mai Grohman z TVL Sieć Odra, która udostępniła go naszym Czytelnikom.
Joanna Michalak
redaktor naczelny