Dziesięć defibrylatorów zakupiła dla pracowników lubińska Energetyka. Urządzenia umieszczono na wszystkich oddziałach oraz w biurze zarządu firmy. Władze spółki mają jednak nadzieję, że nigdy nie będą one potrzebne.
Wszyscy, którzy kiedykolwiek spotkali się z koniecznością udzielania pierwszej pomocy, wiedzą dlaczego defibrylatory AED są potrzebne. Kiedy bowiem występuje nagłe zatrzymanie krążenia, regularny rytm serca staje się chaotyczny lub zanika. Każda minuta, w której serce nie bije, zmniejsza szanse przeżycia nawet o dzisięć procent. Po 10 minutach bez defibrylacji istnieje bardzo mała szansa przeżycia. Urządzenie tymczasem jest gotowe do pracy już po sześciu sekundach od włączenia. Defibrylatory AED ratują więc życie.
– W trosce o zdrowie i życie swoich pracowników spółka Energetyka zdecydowała o zakupie 10 Automatycznych Defibrylatorów Zewnętrznych (AED), które pozwalają na pobudzenie akcji serca – informuje Anna Michalska, kierownik marketingu spółki. – Urządzenie wyposażone tylko w dwa przyciski może obsługiwać każdy, niekoniecznie osoba z wiedzą medyczną. Defibrylator ma funkcje wspomagające resuscytację krążeniowo-oddechową, podaje także ratownikowi głosem kolejne kroki niezbędne w prowadzeniu akcji. Użycie defibrylatora to jedyny znany, skuteczny sposób pomocy poszkodowanym w zaburzeniach rytmu serca, zwanych migotaniem komór oraz częstoskurczem komorowym bez tętna – dodaje.
Defibrylatory Lifeline, które spółka zakupiła za 60 tysięcy złotych, otrzymały liczne nagrody za najlepszą konstrukcję i zawansowana technologię. Urządzenia cyfrowo przekazują sygnał i prowadzoną analizy EKG. W sytuacjach nagłego zatrzymania pracy serca mogą uratować życie.