Punkty wymazowe – po co i dla kogo powstały

3480

W związku z coraz większą liczbą osób, które mogą być zarażone koronawirusem przy wielu szpitalach w regionie pojawiły się specjalne namioty. W Lubinie taki obiekt stanął 10 kwietnia. Pełni on rolę mini-laboratorium, do którego są kierowane osoby z podejrzeniem COVID-19, ale bez wyraźnych objawów choroby.

zdj. DUW

Namiot przy szpitalu to tzw. pogotowie wymazowe. Decyzję dotyczącą miejsca badań osób, które mogą być zarażone podejmuje Powiatowe Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Lubinie oraz inne tego typu placówki w innych powiatach.

– Do pogotowia wymazowego trafiają osoby, które mogą przechodzić zakażenie bezobjawowo. Do pacjentów z typowymi objawami COVID-19 przyjeżdżają specjalne karetki, które pobierają wymaz. Wcześniej na Dolnym Śląsku było ich cztery, a teraz osiem, z informacji, jakie posiadam. Namioty są uzupełnieniem systemu. Na bezpłatne badania są tam kierowane osoby po telefonicznej poradzie – wyjaśnia dr n. med. Jacek Worobiec, wiceprezes CDT Medicus.

Wszystkie osoby, które mają wątpliwości co do swojego stanu zdrowia, powinny najpierw zadzwonić do swojego lekarza pierwszego kontaktu.

– Ci lekarze znają historie chorób swoich pacjentów. Typowe objawy to kaszel, temperatura powyżej 38 stopni oraz duszności, ale przyczyny mogą być inne i lekarz lub pracownicy stacji sanitarno-epideiologicznych mogą nie mieć pełnej wiedzy na ten temat – dodaje pomysłodawca pogotowia wymazowego w Lubinie.

Badania w namiotach mają usprawnić działanie służby zdrowia i nie doprowadzić do jej paraliżu. Przede wszystkim chodzi o oddzielenie pacjentów z koronawirusem od innych, którzy również potrzebują pomocy i normalnie zgłaszają się do szpitali każdego dnia. Stąd apele o nie zatajanie żadnych informacji przed pracownikami pogotowia ratunkowego czy szpitalnych oddziałów ratunkowych. Zamykanie takich oddziałów i ich dezynfekcja to zmniejszone szanse na fachową i szybką reakcję lekarzy.

Pacjenci, u których badanie na koronawirusa trzeba wykonać kolejny raz i takie, które już przebywają na kwarantannie nie mogą opuszczać swojego domu. Muszą zatem czekać na specjalne zespoły pogotowia, które przyjadą i pobiorą od nich wymaz. Niestety, muszą uzbroić się w cierpliwość, bo może to trwać nawet tydzień.

– Wyjątkiem mogą być osoby, które mają dom jednorodzinny i samochód na terenie posesji, ale nie przebywają jeszcze na oficjalnej kwarantannie. Bez kontaktu z innymi mogą podjechać do mobilnego punktu testowego drive-thru. Ludzie, którzy mieszkają w bloku po drodze do samochodu mogą spotkać wiele innych osób, a w ten sposób je zarazić, dlatego nie powinny wychodzić z domów. To moim zdaniem złamanie kwarantanny i według przepisów podlega karze – zaznacza lekarz.

W ramach pilotażowego programu wojewody mobilny punkt pobrań został niedawno uruchomiony w Wołowie. Ma działać podobnie jak punkt działający w lubińskim namiocie, ale nie będzie potrzeby wychodzenia z samochodu. Do pogotowia wymazowego w Lubinie dziennie trafia do 10 osób.

Płatne badanie mogą wykonać osoby, które nie zostały skierowane przez lekarzy lub sanepid, ale chcą się upewnić, że są zdrowe i robią to na własną prośbę i np. z powodu lęku. Pobranie wymazu kosztuje kilkaset złotych. Wynik otrzymamy po kilku dniach. Specjaliści nie popierają takich praktyk, ale są one możliwe.


POWIĄZANE ARTYKUŁY