Co najmniej do rana trwać będzie usuwanie skutków nawałnicy, która pół godziny temu przeszła nad Lubinem. Drzewa z korzeniami powyrywało także w ościennych miastach. – Myśleliśmy, że to koniec świata – mówią zatrwożeni mieszkańcy regionu.
Oficer dyżurny lubińskiej straży pożarnej odebrał w ciągu kwadransa około czterdziestu zgłoszeń. Większość dotyczyła gałęzi tarasujących przejazd na drogach.
– Drzewa i inne przedmioty, które naniosła na drogi wichura są sukcesywnie usuwane. Porządki zaczynamy od głównych tras – mówi w pospiechu oficer dyżurny Państwowej Straży Pożarnej. – Na szczęście nie mamy informacji o poważnych wypadkach – uspokoił na koniec rozmowy.
Przygniecione samochody, połamane drzewa, zerwane dachówki, uszkodzone linie energetyczne – to z kolei komunikaty, które otrzymuje lubińska policja. – Nie mamy informacji o ofiarach w ludziach – mówi aspirant Jan Pociecha, oficer prasowy.
W niektórych domach zabrakło prądu, zajęte są sieci telefonii komórkowej.
Szczegóły wkrótce.