Kolejny przystanek – Bangladesz (FOTO)

27

Z Nepalu do Bangladeszu, a następnie do stolicy Malezji Kuala Lumpur – trójka podróżników próbujących okrążyć świat, wśród których jest lubinianin Mariusz Demianicz, właśnie zakończyła kolejny etap swojej podróży. Wędrowcom sprzyja szczęście. W Dhace, stolicy Bangladeszu, mieszkali u wpływowego człowieka, dostali do dyspozycji samochód z szoferem, zwiedzili najdłuższą plażę świata, jedli pierogi z nadzieniem kokosowym i gdy my zmagamy się z mrozem, oni wygrzewają się w promieniach słońca, przy temperaturze 30 stopni Celsjusza.

 

Tradycyjnie już, podróżnicy opisali w mailu do naszej redakcji kolejny kraj, który odwiedzili. Tym razem był to Bangladesz, do którego trafili z Nepalu. Już od samego początku wędrowcom sprzyjało szczęście.

– Z powodu późnej pory, noc zmuszeni byliśmy spędzić w biurze emigracyjnym, gdzie po długich negocjacjach pozwolono nam rozbić namiot – relacjonuje Mariusz Demianicz, któremu w wyprawie towarzyszą Wojtek Klimczak i Tomek Pudły. – Z rana, mimo dużej kolejki, obsłużono nas po za kolejnością, a dodatkowo otrzymaliśmy od oficera śniadanie z herbatką i banany na deser – dodaje.

Ich pierwszym celem w Bangladeszu była stolica kraju Dhaka. Tam zamieszkali u Shaziba, do którego trafili przez couchsurfing – portal zrzeszający osoby podróżujące, każdy, kto korzysta z gościnności, musi potem przyjąć do siebie innych podróżników zrzeszonych na portalu.

– Shaziba okazał się bardzo wpływowym człowiekiem – politykiem, działającym w organizacjach na rzecz turystyki, właścicielem hotelu i kapitanem drużyny krykieta. Do własnej dyspozycji otrzymaliśmy kierowcę, z którym nowiutką toyotą corollą zwiedzaliśmy miasto, a noc spędziliśmy w jednym z lepszych hoteli w Dhace – opisują młodzi podróżnicy.

Ponieważ samolot do Kuala Lumpur, które było kolejnym przystankiem na ich trasie, mieli dopiero za kilka dni, postanowili zwiedzić cały Bangladesz. Byli między innymi w największych na świecie lasach meandrowych zwanych Sundarbans i typowej bangladeskiej wiosce.

– Tam spróbowaliśmy ich tradycyjnych potraw, na przykład pierogów z farszem kokosowym – opowiada Mariusz.

Chłopcy zwiedzili też Cox’s Bazar, które słynie z najdłuższej plaży na świecie, ciągnącej się przez blisko 120 km.

– Bangladesz, wbrew opiniom, jakie wcześniej słyszeliśmy, jest czystym i zielonym krajem. Mieszkańcy są bardzo pomocni, choć denerwujący są żebrzący ludzie oraz prośby o napiwki za wszystko dosłownie. Nawet jeśli ktoś się na ciebie patrzy, to już chce napiwek – mówi Mariusz.

Obecnie podróżnicy przebywają w Malezji. Gdy wyruszą do kolejnego kraju, na pewno opiszą swoje przygody w mailu do naszej redakcji.

– Z racji tego, że nie wiemy, kiedy prześlemy następną relację z naszej podróży, chcielibyśmy wszystkim tym, którzy śledzą nasze losy, jak również pozostałym czytelnikom lubińskiego portalu oraz całej redakcji życzyć wesołych świąt Bożego Narodzenia. Wszystkiego co najlepsze, a przede wszystkim odwagi w realizacji własnych marzeń w nadchodzącym nowym 2011 roku – kończą maila podróżnicy.

Strona trójki wędrowców to: http://wstronemarzen.wordpress.com/


POWIĄZANE ARTYKUŁY