Przeszedł już dwa udary, przez co stan jego zdrowia nie jest najlepszy, a mimo to musi walczyć w sądzie o zasłużoną emeryturę górniczą. 63-letni lubinianin od 4 lat sądzi się z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych o uznanie 10 lat pracy pod ziemią, które zapewni mu prawo do emerytury.
– Na dole przepracowałem 10 lat i 4 miesiące oraz na powierzchni 10 lat jako sztygar zmianowy, to praca w warunkach szkodliwych. Ponadto 3 lata Szkoły Górniczej oraz staż, co w sumie daje mi 33 lata pracy. Mam świadectwo pracy, więc nie wiem na jakiej podstawie ZUS uznaje mi tylko rok i jeden miesiąc pracy na dole? – pyta rozgoryczony lubinianin.
Problemy byłego górnika rozpoczęły się, kiedy zwrócił się do Inovy o wydanie świadectwa pracy, niezbędnego do przejścia na emeryturę górniczą.
– Skończyłem Technikum Górnicze w Bolesławcu, potem w 1967 roku rozpocząłem staż w Zakładzie Doświadczalnym, znajdującym się wówczas przy kombinacie. Po stażu pracowałem w oddziale górniczym, nieustannie pod ziemią do 1977 roku. 10 lat i cztery miesiące pracy na dole odbiły się niekorzystnie na moim zdrowiu – ze względu na jego zły stan, lekarz nie dopuścił mnie do pracy na dole. Z tego względu pracowałem jako sztygar zmianowy na przyróbce, ale nadal w Zakładzie Doświadczalnym w warunkach szczególnych, co trwało kolejnych 10 lat, do 1988 roku. Później przeszedłem na rentę górniczą – opowiada mężczyzna.
Stan zdrowia lubinianina nieznacznie się poprawił, dlatego był pewien, że uda mu się wrócić do pracy. Po półrocznej przerwie ponownie został zatrudniony jako sztygar zmianowy, jednak po niecałych 4 miesiącach musiał przejście na rentę.
– Byłem na rencie przez 17 lat i starałem się o emeryturę górniczą. Nie miałem świadectwa pracy, którego w tamtych latach nie wydawano: posiadał je tylko zakład pracy i ZUS. Napisałem pismo o wydanie świadectwa pracy do Inovy, czyli byłego Zakładu Doświadczalnego, jednak zamiast duplikatu stworzono dla mnie nowe świadectwo pracy, które nie uwzględnia mojej pracy na dole – narzeka lubinianin.
Niewłaściwe świadectwo pracy spowodowało, że ZUS cofnął mężczyźnie rentę i nie chciał także przyznać prawa do emerytury górniczej.
– Od tego wszystko się zaczęło. Straciłem rentę górniczą, co argumentowano przyczynami ogólnymi, nie mogę też otrzymać prawa do emerytury górniczej, o którą staram się od 2004 roku, czyli od momentu ukończenia 60. roku życia. Wtedy też ponownie wystąpiłem do Inovy o wydanie duplikatu właściwego świadectwa pracy. Otrzymałem je, jednak ZUS opiera się jedynie na poprzednim, fałszywym – mówi lubinianin.
Koledzy byłego górnika, którzy pracowali z nim pod ziemią zeznawali już w sądzie, jednak dla ZUS-u nie są to wystarczające dowody. Argumentem nie jest też drugie, właściwe świadectwo pracy wydane przez Inovę.
– Napisałem od Inovy z prośbą o cofnięcie niewłaściwego świadectwa pracy, co pozostało bez odzewu – narzeka mężczyzna.
Były Zakład Doświadczalny, a obecna Inova, nie widzi w całej sprawie swojej winy.
– Przebieg pracy tego pana został potwierdzony na podstawie posiadanych przez nas dokumentów w świadectwie pracy, wystawionym na wniosek zainteresowanego w 2004 roku. Został on uprzedzony, że świadectwo pracy ma inną treść niż świadectwo wystawione w 1988 roku, na podstawie którego otrzymywał rentę górniczą i że ZUS będzie prawdopodobnie weryfikować jego świadczenie – informuje Leon Łukasiewicz, prezes zarządu firmy.
Inova informuje też, że lubinianin kilkakrotnie był informowany, że pracę pod ziemią może udowodnić na drodze sądowej występując przeciwko firmie Inova o sprostowanie treści świadectwa z 2004 roku, powołując jako dowód w sprawie zeznania świadków, tj. kolegów, którzy pracowali z nim pod ziemią.
Niestety nie udało nam się skontaktować z rzecznikiem ZUS-u, który odpowiedziałby na pytanie, dlaczego zakład uznaje tylko 1 rok i miesiąc pracy na dole, skoro świadectwo pracy wskazuje na 20 lat i co powoduje, że zeznania świadków nie są wystarczającym dowodem na przepracowane pod ziemią lata.
MS