W Zagłębiu Miedziowym wielkie ożywienie wywołał precedensowy wyrok katowickiego sądu, który uznał, że hutniczy koncern Arcelor Mittal nie musiał odprowadzać do ZUS-u składek na ubezpieczenie społeczne od świadczeń z Karty hutnika – można przeczytać w dzisiejszej „Gazecie Wrocławskiej”. Na tej podstawie pracownicy Arcelor Mittal mogą odzyskać z ZUS-u około 56 mln złotych, a do firmy wróci kolejne 60 mln złotych.
– Prawdopodobnie z nami jest podobna sytuacja – mówi Mieczysław Stembalski, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego w Hucie Miedzi Legnica. – W tym tygodniu spotkamy się z prawnikami, by o tym porozmawiać.
Według Stemnalskiego, do odzyskania może być kwota porównywalna z tym, co wywalczył sobie Arcelor Mittal.
Władze KGHM też analizują sytuację, ale na radość jest zdecydowanie za wcześnie.
– Jeśli będzie taka możliwość, na pewno wystąpimy do ZUS-u o zwrot składek – twierdzi Przemysław Ziółek z departamentu public relations biura zarządu KGHM.
Zaznacza jednak, że katowicki wyrok niekoniecznie musi mieć zastosowanie w lubińskim przypadku. Nim miedziowa spółka upomni się o ewentualną nadpłatę, chce sprawdzić, jakie konkretnie świadczenia Arcelor Mittal wliczał do Karty hutnika i porównać to ze świadczeniami wypłacanymi hutnikom z KGHM.
– Każdy przypadek jest indywidualny – podkreśla Przemysław Ziółek.
Według orzeczenia Sądu Okręgowego w Katowicach „wynagrodzenie roczne wypłacane z tytułu Karty hutnika nie stanowi podstawy wymiaru składek na ubezpieczenie społeczne”. To zatem kij, który ma dwa końce: jeśli zakład i pracodawcy odzyskają nadpłacone sumy, to odpowiednio zmniejszy się wypłacana przez ZUS wysokość świadczenia emerytalnego. Trzeba będzie przeszacować zarówno obecne, jak i przyszłe hutnicze emerytury.
Więcej w dzisiejszej „Gazecie Wrocławskiej”.