Katastrofa kolejowa i 147 ratowników w akcji

8679

Sytuacja, z jaką przyszło im się zmierzyć, była wyjątkowo trudna. Katastrofa kolejowa, rozszczelnienie cysterny z silnie trującym gazem, poszkodowani również ratownicy, nawałnica, która powaliła drzewa… W takich warunkach swoje umiejętności sprawdzali strażacy, ratownicy i policjanci z trzech krajów podczas Trzecich Międzynarodowych Manewrów Techniczno-Medycznych „Save a life”.

Fot. OSP GRS Strażacy Wspólnie przeciw Białaczce

Akcja miała miejsce w miniony weekend w Szklarach Górnych, na skrzyżowaniu drogi pożarowej nr 24 z torami kolejowymi. Manewry zorganizowała Ochotnicza Straż Pożarna Grupa Ratownictwa Specjalistycznego „Strażacy Wspólnie Przeciw Białaczce”. Jak mówi szef stowarzyszenia, Paweł Gębalski, przygotowanie scenariusza zajęło dwa i pół miesiąca.

– Celowo akcja odbyła się w nocy, im trudniejsze warunki, tym więcej zostaje w głowie. Działania utrudniał też padający deszcz. Chodziło o to, żeby zmęczyć ratowników fizycznie i psychicznie praca w tak trudnych warunkach miała pokazać im, na ile ich stać, w ten sposób mogli sprawdzić siebie – opowiada Paweł Gębalski.

 

W akcji wzięło udział 147 osób z Polski, Ukrainy i Słowacji: ratownicy, strażacy, policjanci, służby leśne, pogotowie ratunkowe oraz przedstawiciele z Czerwonego Krzyża. Uczestników podzielono na 15 drużyn, w działaniach pomagały im też 23 pojazdy służb ratunkowych.

– Uczestnicy przyjechali do nas w grupach, celowo pomieszaliśmy ich między sobą, żeby nie pracowali z osobami, z którymi działają na co dzień. Ratownik musi odnaleźć się w każdej sytuacji. Bariera językowa? To też żadna przeszkoda, ratownicy bez problemu dogadają się przy pomocy gestykulacji – podkreśla Gębalski. – Wszystko po to, aby móc podwyższać swoje umiejętności, wymieniać się doświadczeniami, nawiązać nowe znajomości. Bo wszystkich nas łączy pasja ratowania ludzkiego życia – dodaje.

Przypomnijmy, że była to już trzecia edycja tych międzynarodowych manewrów. Pierwsze – w 2019 roku – odbyły się na terenie Aeroklubu Zagłębia Miedziowego, drugie – w 2021 roku – w okolicach Białegostoku. – Teraz ponownie zrobiliśmy je na terenie naszego powiatu, w przyszłym roku raczej będzie podobnie. To nasz teren, znamy go najlepiej, znamy tutejszych przedsiębiorców, którzy wspierają nas, jeśli chodzi choćby o sprzęt, na którym możemy się szkolić. Trzecie manewry za nami, teraz z głowie mamy nowe pomysły na kolejny scenariusz – dodaje organizator.

Fot. OSP GRS Strażacy Wspólnie przeciw Białaczce


POWIĄZANE ARTYKUŁY