W martwym punkcie utknęła sprawa Nagrody Miasta Lubina. Od dwóch lat pretenduje do niej wielu zacnych mieszkańców, ale już dziś wiadomo, że radni zajmą się tym tematem nie wcześniej, jak we wrześniu.
Różne lubińskie organizacje i środowiska zgłosiły w sumie dwanaście osób, według nich godnych do otrzymania tego zaszczytu. Dwa lata temu zaproponowano osiem nazwisk i w tym kolejne cztery.
– Jesteśmy na etapie weryfikacji kandydatów – przyznaje Marek Bubnowski, przewodniczący Rady Miejskiej Lubina. – Wystąpiliśmy do stowarzyszeń i innych zgłoszeniodawców z pytaniem, czy nadal podtrzymują te rekomendacje. Większość je podtrzymała – dodaje.
Szef prezydium przyznaje, że wielu radnych wywodzi się ze środowiska nauczycielskiego i przebywa teraz na urlopach. Stąd wątpi, by udało mu się zwołać posiedzenie rady przed końcem wakacji. Obiecuje jednak, że po sezonie wypoczynkowym przygotuje wraz z kapitułą (z nazwy komisją) odpowiedni projekt uchwały.
– Chcielibyśmy, by lista ograniczyła się do pięciu nazwisk. Problem polega jednak na tym, że w tegorocznym budżecie nie ma ani złotówki na pieniężną nagrodę dla jej laureata – przyznaje Marek Bubnowski, który jest także członkiem komisji ds. nagród.
Zarówno przewodniczący rady, jak i rzecznik prasowy prezydenta Lubina przyznają, że sądy i służby prawne wojewody nie są zgodne, co do tego czy samorządy powinny i mogą wypłacać gratyfikacje finansowe laureatom takich nagród.
– Prezydent stoi na stanowisku, że tego typu zaszczyty powinny opierać się na względach prestiżowych, a nie finansowych – tłumaczy Krzysztof Maj.
W 2007 roku do tytułu zgłoszono: Piotra Strzeleckiego, Franciszka Stebleckiego, Edwarda Wóltańskiego, Tadeusza Borysiaka, Piotra Sochę, Stanisława Tokarczuka, Henryka Rusewicza i Zbigniewa Rybaka. W tym natomiast Zbigniewa Warczewskiego, Marię Romanik, Jana Borawskiego oraz Jerzego Jaworskiego.