Kamil Maruszczyk: Graliśmy po prostu równą siatkówkę

156

Siatkarze Cuprum Lubin obyli długą podróż, zarówno jeśli mówimy o meczach wyjazdowych, jak i próbie powrotu do właściwej formy. Mecz z Treflem Gdańsk, wcześniej ze Skrą Bełchatów, a w ostatniej serii z Resovią Rzeszów udowodnił, że podopieczni Marcelo Fronckowiaka wracają na właściwe tory, zarówno sportowo, jak i mentalnie.

Dużo sportowej złości, ale i mocno podbudowane morale. Tak było po meczu z Treflem Gdańsk, gdzie Cuprum Lubin mogło zdobyć więcej niż 1 punkt. Niemniej jednak pewniejsi siebie i bardziej zgrani przystąpili do pojedynku zaległego Resovią Rzeszów. Efekt zaskoczył wielokrotnego mistrza Polski, a Miedziowi po raz pierwszy cieszyli się ze zwycięstwa w tym sezonie we własnej hali.

– Udało nam się wreszcie u siebie domknąć mecz! W tym sezonie mieliśmy tutaj fajne pojedynki ze Skrą czy Warszawą, a nawet ostatnio z Gdańskiem gdzie prowadziliśmy nawet dwa do zera i te zwycięstwa nam się wymykały w ostatnich partiach. Teraz, pomimo iż przeciwnik w końcówce miał przewagę to odrobiliśmy to przy super zagrywce Wojtka Ferensa i bardzo się z tego cieszymy. Tym bardziej, że ostatni raz taki rezultat osiągnęliśmy ostatni raz w marcu, a więc od momentu, gdzie przerwano rozgrywki przez koronawirusa. Graliśmy po prostu równą siatkówkę. Wiedzieliśmy, że Butryn czy Čebulj to zawodnicy, którzy serwują po sto dwadzieścia na godzinę, więc kluczem do zwycięstwa było robienie od razu przejścia przy ich zagrywkach i to nam się udawało, a oni nie odnotowali dłuższych serii – komentuje Kamil Maruszczyk, przyjmujący Cuprum Lubin.

– To był bardzo solidny mecz w przyjęciu. Już na początku zaczęliśmy agresywnie serwować. Dodatkowo właśnie na przyjęciu znakomita gra Szymury czy Ferensa, oni zrobili naprawdę znakomita pracę w tym elemencie gry. To miało przekład na koleje losu w tym meczu. Przede wszystkim nie popełnialiśmy tylu błędów, graliśmy mądrze na zagrywce. Dobrze prezentował się także nasz blok – podkreśla kapitan zespołu – Miguel Tavares Rodrigues.

Atakujący Damian Domagała reprezentował barwy Cuprum Lubin w sezonie 2019/2020. Niestety po doznaniu kontuzji jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek, miał długą przerwę, zanim wrócił na parkiet walczyć o punkty z kolegami. To, co charakteryzowało go na parkiecie to mocna zagrywka, która nie raz dawała Miedziowym Lisom punkty. Teraz, Damian reprezentuje barwy Resovii i po meczu ze swoją byłą ekipą przyznał, że to zasłużone zwycięstwo gospodarzy.

– Na pewno gospodarze zaprezentowali bardzo dobrą grę w każdym elemencie w ataku czy w przyjęciu, w bloku i zagrywce. Zagrali dobrze i równo. Ciężko było ich przełamać i w decydujących momentach byli lepsi. Naszym atutem jest zagrywka i on pozwala nam odrzucić rywali od siatki i grać systemem blok-obrona. Ta zagrywka w tym meczu nam nie wyszła, ale taki jest sport. Na pewno bardzo miło mi wrócić do Hali RCS i cieszę się, że mogłem tutaj ponownie być – podkreśla młody atakujący Rzeszowa.

Jak wspomniał Damian, zagrywka to mocny atut Resovii. W meczu przeciwko Cuprum nie raz to udowodnili.

– Na pewno mecz wyrównany, który mógł się podobać, choć nam wynik podoba się mniej, ale zasłużona wygrana lubinian. Jakość gry była po ich stronie. My, mieliśmy swoje problemy, choćby w ataku. Musimy nad tym popracować. Do Lubina mam spory sentyment i sporo znajomych, więc za chłopaków trzymam mocno kciuki. My, mamy paru chłopaków, którzy potrafią odpalić zagrywkę. W meczu z Cuprum te asy nam nie wychodził, ale myślę, że to wróci. Zagrywka jest nieco nieprzewidywalna. Po prostu był taki dzień, że ten element nie był naszym sprzymierzeńcem – puentuje Piotr Hain, środkowy Resovii Rzeszów.


POWIĄZANE ARTYKUŁY